Strony

poniedziałek, 17 września 2012

287 - Odnaleźć swą drogę

Film hipnotyzujący i magnetyczny. Nawet nie wiem od czego zacząć.

Trójka bohaterów ruszająca w podróż. Trójka szukająca czegoś, co do końca nie jest zdefiniowane. Trójka pchana przez chęć zmiany, chęć przeżycia przygody i zasmakowania wolności. Podróżująca kradzionymi samochodami przez Amerykę z przełomu lat 40. i 50. wciąż pragnąca wszystkiego naraz oraz tego, czego nie może dostać.


Sal, pisarz szukający weny, Dean - duże dziecko wciąż głodne nowych przeżyć i ona, Marylou czyli młodziutka i niezwykle pociągająca dziewczyna bez zasad. W opowieści o przyjaźni, miłości (choć głównie tej fizycznej) i podróży. I szaleństwie, które tkwi w każdym z nas. Historia o pogoni za czymś nieuchwytnym. O trzech niespokojnych duszach rzuconych w drogę...

Idąc od kina właściwie nie wiedziałem czego się spodziewać i nie miałem szczególnych oczekiwań. Nie znam poprzednich obrazów Waltera Sallesa ani Jose'a Rivera. "W drodze" niezwykle mnie zaskoczyło. Dostałem film w jakiś sposób magiczny, poruszający jakąś cząstkę mnie i docierający do głęboko skrywanej we mnie chęci przeżycia przygody i szalonej podróży.

Świetna i wspaniale prosta historia, której dopełnia chaotyczna, ale jakże niespieszna narracja i piękne zdjęcia. Słodka Luizjana, brudne Denver i ociekający żarem Meksyk, pękające w szwach od odurzającej muzyki i uginające się pod ciężarem towarzyszących bohaterom książek.


Klimat jest wszystkim. Klimat, gdyby ktoś pytał mnie o zdanie przez seansem, całkowicie nie w moim guście. Klimat, który porywa już na samym początku, a o okup prosi dopiero podczas napisów końcowych. Cudownie leniwy, wypełniony gęstym marihuanowym dymem, przesiąknięty jazzem i zakrapiany seksem.

Niesamowity obraz, któremu mogę wybaczyć różne braki (jak irytująco słaby występ panny Dunst). Całkowicie nie w moim guście, bez wybuchów, pościgów i strzelanin, jednak niezwykły i - jak już wspominałem - coś we mnie poruszający. Tak bardzo, że nawet nie potrafię tego sensownie wytłumaczyć.

Zapewne przesadzam. I wkrótce ochłonę.

6 komentarzy:

  1. No fajnie,ale jaki tytuł filmu?

    OdpowiedzUsuń
  2. Bankowo sprawdzę, już jest na liście do kupienia, ale kiedy to nastąpi nie jestem w stanie powiedzieć. Jak przeczytam, to pewnie coś napiszę.

    OdpowiedzUsuń
  3. wypadałoby napisać tytuł na początku lub na końcu

    Drogi Anonim

    OdpowiedzUsuń
  4. Tytuł jest gdzieś w środku, ale zapamiętam i następnym razem będzie na początku lub na końcu. Dziękuję za wszelkie pomocne rady.
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń

Na tym blogu tylko Grzybiarz może być Anonimowy...