Koren Shadmi był jednym z gości tegorocznej edycji Międzynarodowego Festiwalu Komiksu i Gier w Łodzi. Na spotkaniu autorskim opowiadał, że większość historii przedstawionych w komiksie Maniak miłości przydarzyła się naprawdę – jemu lub któremuś z jego znajomych. W tej semiautobiograficznej historii czytelnik wraz z „K”, głównym bohaterem komiksu, pozna nieprzewidywalny świat internetowych randek.
Zaczyna się jak wiele podobnych opowieści – „K”, animator-wrażliwiec, rozstaje się z dziewczyną. Bolesna strata wytrąca bohatera z równowagi, pozbawia pewności siebie i negatywnie wpływa na towarzyskie relacje z innymi. Wyjściem z dołka może okazać się szansa, jaką daje Lovebug – popularny portal randkowy „dla desperatów”.
Trudno nazwać fabułę przedstawioną przez Korena Shadmiego oryginalną czy odkrywczą. Każdy, kto kiedykolwiek spotkał się z kimś poznanym w internecie, czy to na portalu randkowym czy forum dla maniaków RPG, ten prawdopodobnie wie, że wyobrażenia o idealnym partnerze często rozpływają się w powietrzu w momencie poznania w realu. Komiczny potencjał tkwiący w tego typu interakcji został już wykorzystany wielokrotnie, chociażby jeden z odcinków drugiego sezonu netflixowego Master of None bawił się tematem z gracją i wyczuciem.
Autor Maniaka miłości stanął przed ciężkim zadaniem zabierając się za tak wyeksploatowany temat jak randki w ciemno. Mimo że zakończenie łatwo przewidzieć (zwłaszcza, jeśli jest się niepoprawnym romantykiem), a epizodyczna struktura (od randki do randki) w połączeniu z zabawnymi puentami poszczególnych scen może podważać powagę opowiadanej historii, to lektura komiksu Shadmiego jest satysfakcjonująca i dostarcza frajdy. Duża w tym zasługa cartoonowej oprawy graficznej (charakterystyczne cechy poszczególnych partnerek „K” są odpowiednio uwypuklone, czasem wręcz do przesady), a dzięki specyficznej technice (plansze nie są tuszowane, szkice wykonane niebieskim ołówkiem, który w dalszej części pracy jest komputerowo usunięty, zostają pokryte zwykłym ołówkowym grafitem) całość zyskuje unikatową miękkość. Wszystko to w ciepłych, pastelowych barwach, co tylko podkreśla złudzenie bajkowości świata przedstawionego.
Mimo kilku potknięć Maniak miłości, to nie tylko lekkie, pełne humoru wspomnienia randkowicza, ale też próba krytycznego spojrzenia na dzisiejsze społeczeństwo – uzależnione od aplikacji randkowych, intensywności chwilowych doznań i internetu. Im więcej „K” poznaje dziewczyn, im łatwiej mu idzie umówienie się na kolejne spotkania, tym mniejszą czerpie z nich satysfakcję. W pewnym momencie wpada w błędne koło – zawieszony między coraz mniej zadowalającym go randkowaniem a bezsensownym z nowej perspektywy ustatkowaniem poprzedniego życia - życia, gdy nie korzystał z Lovebuga.
Na podstawowym poziomie odbiorczym to przede wszystkim zbiór anegdot okraszonych czasem spektakularnymi puentami, których chętnie wysłuchałoby się przy piwie. I jako takie, działają doskonale. Miłośnicy komiksowych opowieści znajdą tu analogie do twórczości Chestera Browna (Na własny koszt. Komiksowy pamiętnik bywalca burdeli), Joe Matta (Spust, czyli pamiętnik onanisty pasjonata) a także inspiracje pracami Roberta Crumba. Koren Shadmi mówi jednak własnym, wyrazistym głosem, a konotacje z wymienionymi twórcami działają tylko na jego korzyść.
7/10
Dziękuję wydawnictwu Timof Comics za udostępnienie egzemplarza komiksu do recenzji.
Ja również umawiałem się na mnóstwo randek zanim poznałem tą jedyną. Portale randkowe daja ogromne możliwości dla osób, które szukają miłości.
OdpowiedzUsuńFajne. Nigdy bym nie pomyślał o komiksie jako sposobnie na przekazanie historii randkowej. Ostatnio gdy umówiłem się na randkę przez portal randkowy randki24, to poczułem się trochę jak opisywany przez Ciebie bohater. W każdym razie, zawsze warto spróbować.
OdpowiedzUsuń