Strony
▼
czwartek, 29 stycznia 2009
Post 71 - Kolorowe Żeszyty i HaCek od Arcza i spółki
Na Kolorowych Żeszytach konkurs był. I zdarzyło mi się wygrać. Przypadkiem jakoś. Ale udało się. Napisałem jakiś głupi komentarz, który w ogóle nie trzyma się kupy (w sumie ja też bym się nie trzymał...). I mnie wylosowali. No cóż. Nie narzekam.
W poniedziałek w skrzynce znalazłem awizo. Z braku-laku czasu, paczkę odebrałem dopiero w środę (wczoraj znaczy). Otworzyłem. Potem otworzyłem jeszcze raz, bo w kopercie była jeszcze tektura, którą zabezpieczone były komiksy. Potem okazało się, że wszystkie komiksy są w koszulkach, a HaCek owinięty jest folią. Trochę mi zabrało, zanim to wszystko odfoliowałem, odtaśmowałem tudzież poprzecinałem. Ale, muszę powiedzieć, że dużo frajdy mi to sprawiło. No bo nie pamiętam kiedy ostatnio musiałem stoczyć taki bój by dostać się do komiku :) Dzięki tym wszystkim zabezpieczeniom komiksy trafiły w me łapki w nienaruszonym stanie.
Nic jeszcze nie przeczytałem, poprzeglądałem tylko. I kilka rzeczy na prawdę super się prezentuje (chociażby nowy Hellboy, czy IlluminatI). Generalnie jak przeczytam, to spodziewajcie się tu kilku słów o każdym z jedenastu komiksów.
Tak, lansuję się, że coś wygrałem. Bo wygrałem pierwszy raz. Kiedyś wygrałem bon na komiksy za 75 zeta na pewnym serwisie o uduchowionej nazwie, który miałem jakoby wykorzystać w jednym z większych śląskich sklepów komiksowych. Wykorzystałem, ale jak się okazało, przy odbiorze paczki, musiałem zapłacić całą sumę, bo bon nie został uwzględniony. Czym prędzej napisałem do sklepu i kulturalnie zapytałem, dlaczego nie zredukowano ceny. Przedstawiciel księgarni znalazł jednak kilka powodów, przez które nagroda nie została uwzględniona. I wysnuł kilka teorii, co z fantem zrobić. M.in. zostałem zachęcony do odebrania paczki i zapłacenia za nią, i zamówienia kolejnej, w którym to bon zostanie już uwzględniony. Podziękowałem jednak grzecznie, bo akurat nie miałem floty, na odebranie paczki. Postałem więc. Od tamtego czasu, jakoś nie mam zaufania do różnych konkursów. Aha. Pamiętam jeszcze, że Pan Przedstawiciel, mówił, że bon mógł się zapodziać, ponieważ ich księgarnia (sprzedająca z tego co wiem tylko komiksy i komiksowe gadżety) dostaje dziennie tysiące zamówień... No cóż, widać jednak z Polsce nie jest tak źle z tym komiksowym rynkiem, skoro dziennie w jednej księgarni zamawia kilka tysięcy osób. Ale już dość o tym.
Wracając do Kolorowych Zeszytów...
DZIĘKI ARCZ&CO!
Ale jesteś łatwowierny. Chociaż co się dziwić, uwierzyłeś, że Neil Gaiman Was skomentował...
OdpowiedzUsuńCo do mojej łatwowierności - bierzesz udział w konkursie na portalu komiksowym pokroju Gildii. Po jakimś czasie przychodzi Ci mail od autentycznego redaktora owego serwisu, zresztą znanego tu i tam całkiem nieźle. I co? Nie wierzysz, że wygrałeś? Piszesz do sklepu, który ponoć też cieszy się dobrą opinią i potwierdzają. Nie wierzysz nadal?
OdpowiedzUsuńPrzejechałem się, ale w każdym razie nic nie straciłem, oprócz drobnej ilości czasu poświęconej na pisanie maili. Nie odebrałem paczki, i raczej żadnej więcej przesyłki już w tym sklepIe nie zamówię.
Jeśli chodzi o Gaimana to n/c.
Zazdrościsz, bo nas skomentował, a Ciebie nie :D
OdpowiedzUsuńSam nie wiem, Grim, czy zazdroszczę. Na przykład ja wiem, kto Was skomentował ;). I nie był to Gaiman.
OdpowiedzUsuń@Grzybiarz - z tą łatwowiernością chodzi o to, że jakoś jak dla mnie, to dałeś się spławić temu sklepowi. Tak za łatwo po prostu.
I don't know what are you talking about! It was me!
OdpowiedzUsuńOh... wait... maybe not.
OdpowiedzUsuńlol
OdpowiedzUsuńMiłej lektury! Napisz jakie będą Twoje wrażenia po wszystkim :)
OdpowiedzUsuńCo do pjp / Łukasza to mam wrażenie, że niczym Marvelowy Watcher wszędzie jest, wszystko wie i pojawia się w miejscach gdzie dzieją się najważniejsze dla uniwersum rzeczy ;o)
A co do Neila - he, he, dobre :)