Strony

poniedziałek, 30 października 2017

Ziemia swoich synów - recenzja

Postapokalipsa. Nietypowa, bo cicha i spokojna, bez radioaktywnego pyłu, bez ruin metropolii, bez mutantów, jałowego krajobrazu i nadnaturalnych elementów. Za to stawiająca ciekawe pytania o moralność, człowieczeństwo w ekstremalnych czasach i o to, jak daleko może posunąć się rodzic, by chronić swoje dzieci. Oto Ziemia swoich synów Gipiego, autora rewelacyjnej Sali prób. Opowieść o rodzinie w postapokaliptycznych czasach.



Dwaj młodzieńcy wychowywani są przez surowego ojca. Żyją w ukryciu, według restrykcyjnych zasad, które jasno określają co wolno, a czego nie. Nie znają innych ludzi; nie wolno im kochać (ani nawet mówić o miłości), mają skupić się na przetrwaniu w okropnym świecie. Ojciec prowadzi dziennik, jednak żaden z synów nie może go przeczytać, bowiem żadnego z nich ojciec nie nauczył czytać. Gdy starszy mężczyzna umiera, dwaj bohaterowie wyruszają na poszukiwanie kogoś, kto będzie w stanie wyjawić im tajemnice ojcowskiego dziennika.

Gipi się nie spieszy, powoli snuje swą opowieść, dzięki czemu ma czas na rozwijanie świata przedstawionego. Mimo że nie wyjawia, co sprawiło, że bohaterowie żyją jak zwierzęta - nieufni, wrogo nastawieni, wyzbyci ludzkich uczuć – ani dlaczego świat stał się tak nieprzyjaznym miejscem, włoski scenarzysta pokazuje ich codzienne zwyczaje (polowania, wymiany towaru) i trudne relacje.

Fabuła została przedstawiona z perspektywy dwóch dorastających chłopców, których serca przepełnia dziecięca naiwność oraz młodzieńczy bunt. Ojciec nie mówi im wiele, trzyma na dystans, chętniej zdzieli kijem za nieposłuszeństwo niż cokolwiek wyjaśni. Widząc jego zachowanie, trudno uwierzyć, że ta szorstka miłość wynika z troski o bezpieczeństwo synów. Chłopcy będą musieli przejść długą drogę, by to zrozumieć.

Duże znaczenie dla fabuły ma słowo pisane i niemożność jego odczytania. Dziennik jest powiernikiem wszystkich sekretów ojca: jego marzeń, wspomnień, lęków i codziennych obserwacji, którymi nigdy nie dzieli się z żadnym z synów. Po jego śmierci notatnik nabiera dla chłopców mitycznego charakteru, jako przedmiot, mogący udzielić im brakujących informacji na temat świata, ojca i ich samych.

Ziemia swoich synów to melancholijna i momentami brutalna opowieść o świecie przyszłości, w którym pozytywne uczucia i emocje odeszły w zapomnienie. Historia skonfliktowanej rodziny, gdzie chłód w relacjach jest wyrazem miłości. Z ponurą historią współgra szata graficzna – w przeciwieństwie do Sali prób, gdzie akwarelowe barwy nadawały historii radości, tu wszystko jest czarno-białe, a decyzja by zrezygnować z kolorów tylko pogłębia autentyczność wymarłego świata. Kameralna historia i oszczędna warstwa graficzna (ale w żadnym razie nie prostacka, Gipi doskonale operuje obrazem, przeciągając sceny i mnożąc kadry, dzięki czemu nadaje historii urzekający, leniwy rytm). Jedność treści i formy, dyscyplina, a jednocześnie duże emocje towarzyszące lekturze. Ziemia swoich synów to jedna z ciekawszych wizji postapokaliptycznego świata, którą można postawić na półce obok Drogi Cormaca McCarthy'ego.

8/10

Dziękuję wydawnictwu Timof Comics za udostępnienie egzemplarza komiksu do recenzji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Na tym blogu tylko Grzybiarz może być Anonimowy...