Postapokalipsa. Nietypowa, bo cicha i
spokojna, bez radioaktywnego pyłu, bez ruin metropolii, bez
mutantów, jałowego krajobrazu i nadnaturalnych elementów. Za to
stawiająca ciekawe pytania o moralność, człowieczeństwo w
ekstremalnych czasach i o to, jak daleko może posunąć się rodzic,
by chronić swoje dzieci. Oto Ziemia swoich synów Gipiego,
autora rewelacyjnej Sali prób. Opowieść
o rodzinie w postapokaliptycznych czasach.
Dwaj młodzieńcy
wychowywani są przez surowego ojca. Żyją w ukryciu, według
restrykcyjnych zasad, które jasno określają co wolno, a czego nie.
Nie znają innych ludzi; nie wolno im kochać (ani nawet mówić o
miłości), mają skupić się na przetrwaniu w okropnym świecie.
Ojciec prowadzi dziennik, jednak żaden z synów nie może go
przeczytać, bowiem żadnego z nich ojciec nie nauczył czytać. Gdy
starszy mężczyzna umiera, dwaj bohaterowie wyruszają na
poszukiwanie kogoś, kto będzie w stanie wyjawić im tajemnice
ojcowskiego dziennika.
Gipi się nie
spieszy, powoli snuje swą opowieść, dzięki czemu ma czas na
rozwijanie świata przedstawionego. Mimo że nie wyjawia, co
sprawiło, że bohaterowie żyją jak zwierzęta - nieufni, wrogo
nastawieni, wyzbyci ludzkich uczuć – ani dlaczego świat stał się
tak nieprzyjaznym miejscem, włoski scenarzysta pokazuje ich
codzienne zwyczaje (polowania, wymiany towaru) i trudne relacje.
Fabuła została
przedstawiona z perspektywy dwóch dorastających chłopców, których
serca przepełnia dziecięca naiwność oraz młodzieńczy bunt.
Ojciec nie mówi im wiele, trzyma na dystans, chętniej zdzieli kijem
za nieposłuszeństwo niż cokolwiek wyjaśni. Widząc jego
zachowanie, trudno uwierzyć, że ta szorstka miłość wynika z
troski o bezpieczeństwo synów. Chłopcy będą musieli przejść
długą drogę, by to zrozumieć.
Duże znaczenie dla
fabuły ma słowo pisane i niemożność jego odczytania. Dziennik
jest powiernikiem wszystkich sekretów ojca: jego marzeń, wspomnień,
lęków i codziennych obserwacji, którymi nigdy nie dzieli się z
żadnym z synów. Po jego śmierci notatnik nabiera dla chłopców
mitycznego charakteru, jako przedmiot, mogący udzielić im
brakujących informacji na temat świata, ojca i ich samych.
Ziemia swoich synów
to melancholijna i momentami brutalna opowieść o świecie
przyszłości, w którym pozytywne uczucia i emocje odeszły w
zapomnienie. Historia skonfliktowanej rodziny, gdzie chłód w
relacjach jest wyrazem miłości. Z ponurą historią współgra
szata graficzna – w przeciwieństwie do Sali prób,
gdzie akwarelowe barwy nadawały historii radości, tu wszystko jest
czarno-białe, a decyzja by zrezygnować z kolorów tylko pogłębia
autentyczność wymarłego świata. Kameralna historia i oszczędna
warstwa graficzna (ale w żadnym razie nie prostacka, Gipi doskonale operuje obrazem, przeciągając sceny i mnożąc kadry, dzięki czemu nadaje historii urzekający, leniwy rytm). Jedność treści i formy, dyscyplina, a jednocześnie duże
emocje towarzyszące lekturze. Ziemia swoich synów
to jedna z ciekawszych wizji postapokaliptycznego świata, którą
można postawić na półce obok Drogi
Cormaca McCarthy'ego.
8/10
Dziękuję
wydawnictwu Timof Comics za udostępnienie egzemplarza komiksu do
recenzji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Na tym blogu tylko Grzybiarz może być Anonimowy...