Strony

poniedziałek, 9 sierpnia 2021

X-Men. Czerwoni / Wujek Sknerus i Kaczor Donald. Ucieczka z Zakazanej Doliny - recenzje

„X-Men. Czerwoni” to wielki powrót Jean Grey. Potężna telepatka pozbyła się destrukcyjnej mocy Phoenix i stara się odnaleźć w nowej rzeczywistości. Nie będzie to jednak proste, bo choć Grey ma altruistyczne zamiary i piękny plan na połączenie ludzi i mutantów, to na jej drodze stanie inna potężna telepatka – Cassandra Nova. Zderzenie czystej nienawiści do mutantów z piękną wizją świata, gdzie wszyscy żyją w harmonii będzie miało intrygujące skutki. Na szczęście, po stronie Jean Grey staną inni mutanci, wśród których znajdą się m.in. Nightclawler, Laura i Gabby czy Gambit. Jak zakończy się wojna dwóch potężnych istot?



Tom Taylor, scenarzysta komiksu, z jednej strony stawia na dobrze znane czytelnikom tematy (nietolerancja, nienawisć do mutantów, konflikt ludzie vs. mutanci), a z drugiej aktualizuje je, pokazuje z nowej perspektywy, nie nudzi. Przyznam szczerze, że zaczynając lekturę bałem się, że dostaniemy odgrzewanego kotleta. Na szczęście Taylor ze swoimi rysownikami (Roge Antonio, Mahmud Asrar, Carmen Carnero) wie jak przykuć uwagę czytelnika i że pewne problemy – obecne tak w rzeczywistości, jak i na kartach komiksów o X-Men – są wciąż aktualne. Trzeba je tylko odpowiednio pokazać.

Komiks świetnie się sprawdza jako przyjemna rozrywka, która jednocześnie potrafi przemycić kilka ważnych tematów – mowa nienawiści w dzisiejszych czasach, w erze social mediów i fake newsów, jeszcze nigdy nie miała się tak dobrze, gdy wystarczy kilka kliknięć, by wyrazić kontrowersyjne poglądy. To uderza w mutantów o wiele dotkliwiej, niż można by sądzić. Podoba mi się, że Taylor wrzuca w „Czerwonych” kilka odjechanych pomysłów, które nieco rozluźniają poważny ton całości (warto wspomnieć wątek Sentinela czy kilka bardzo udanych momentów humorystycznych z Gabby w roli głównej). Jednocześnie stawka przez cały czas ma swoją wagę, więc kolejne wydarzenia śledzi się z wypiekami na twarzy. „Czerwoni” to naprawdę dobry komiks o X-Men, wierny tradycji serii, ale niebojący się nowych rozwiązań.

8/10




Ósmy tom kolekcji Dona Rosy to – jak sam autor przyznaje w przedmowie – głównie kontynuacje. Zarówno komiksów samego Rosy (chociażby „Skarb Holendra” kontynuujący niektóre wątki z „Życia i czasów Sknerusa McKwacza”), jak i Carla Barksa („Ucieczka z Zakazanej Doliny”). Nie brakuje też kilku specjalnych tytułów – z okazji 50-lecia powstania postaci Gogusia i z okazji 60. rocznicy debiutu Hyzia, Dyzia i Zyzia – czy opowieści, którą Rosa nazywa swoim najambitniejszym projektem po biografii najbogatszego kaczora świata („W poszukiwaniu Kalevali”, oparta na fińskim eposie).

Jak zawsze w przypadku komiksów tego autora – lektura daje masę frajdy, a zróżnicowanie gatunkowe (mamy tu komedie gagów, epickie poszukiwania skarbów, jak również bardziej kameralne historie) nie pozwala się nudzić. Osobiście bardzo do gustu przypadły mi komiksy rocznicowe (moment dołączenia siostrzeńców do Młodych Skautów pokazuje ich w nowym świetle, a opowieść o pechu Gogusia potrafi rozbawić do żywego), jak i opowieść o Czarnym Rycerzu. Ta ostatnia to zgrabna parodia kryminalnych opowieści o dżentelmenie-włamywaczu Arsenie Lupinie, doprawiona dużą dawką gagów i szczyptą elementów nadnaturalnych.

Don Rosa nie schodzi poniżej pewnego poziomu, a ósmy tom udowadnia, że jest on ciągle w formie. Choć nie są to komiksy równie ambitne co kultowe „Życie i czasy Sknerusa McKwacza”, to każdy z nich sprawdza się jako zamknięta całość (mimo wpisanego w część z nich charakteru sequela) i daje dużo czytelniczej frajdy.

8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Na tym blogu tylko Grzybiarz może być Anonimowy...