Strony

poniedziałek, 1 lipca 2024

Batman. Failsafe. Tom 1 - recenzja

W klasycznej historii "JLA: Wieża Babel" Marka Waida plany na pokonanie każdego z członków Ligii Sprawiedliwości, które Batman nakreślił "na wszelki wypadek", wpadają w ręce złoczyńców. "Failsafe", pierwszy tom przygód Nietoperza od Chipa Zdarsky'ego, przybliża nam, jak wyglądałyby podobne procedury bezpieczeństwa tyczące się Bruce'a Wayne'a i co stałoby się, gdyby wybuchły one swojemu twórcy w rękach.



Gdy Batman zostaje wrobiony przez Pingwina w zabójstwo, na scenę wchodzi tytułowy Failsafe — robot, którego zadaniem jest powstrzymanie superbohatera po rzekomym przekroczeniu przez niego granicy. Zdarsky tworzy z tytułowego antagonisty komiksową wersję Terminatora, którego nikt nie zatrzyma przed wykonaniem zadania. A jest nim unieszkodliwienie obrońcy miasta Gotham za wszelką cenę.

Scenarzysta świetnie bawi się wątkiem paranoi Batmana. Stworzenia robota, który mógłby skutecznie unicestwić swojego twórcę, wydaje się głupiutko komiksowym motywem. Zdarsky potrafi go jednak bardzo fajnie sprzedać. Failsafe ma zaprogramowane wiedzę i strategiczne myślenie Nietoperza, w dodatku przewyższa go zdolnościami fizycznymi. Nic dziwnego, że jego potyczki z Batmanem i kolejnymi herosami śledzi się z zapartym tchem. Z przyjemnością poznaje się nie tylko sposób na pokonanie przeciwników, ale także sposób rozumowania antagonisty.

Należy przy tym zaznaczyć, że miejscami wiarygodność przedstawionych wydarzeń i walk dyktowana jest przede wszystkim widzimisię scenarzysty. Nigdy nie wchodzimy jednak na poziom "ustawionej" potyczki rodem ze starcia Deathstroke'a z Ligą Sprawiedliwości w "Kryzysie tożsamości".

Na pochwałę zasłużył także rysownik Jorge Jiménez. Jego prace są niezwykle dynamiczne, a styl zapewnia Gotham groteskowy klimat. Na plus wypadają także projekty postaci — nawiązujący do swojego burtonowskiego odpowiednika Pingwin oraz Failsafe, wyglądający jak skrzyżowanie growego Arkham Knighta ze szkieletem Terminatora.

Zdarsky potrafi sprzedać nawet najbardziej odjechane pomysły jak upadek z księżyca na Ziemię. "Failsafe" nie jest na pewno rewolucyjną historią, która zapisze się w historii Batmana obok "Zabójczego żartu" i "Długiego Halloween". To bardzo fajna i szybka lektura, która dostarcza masy rozrywki, a jednocześnie ciekawie bawi się wątkami z historii superbohatera. Natomiast końcowy cliffhanger sprawia, że z niecierpliwością czekam na kontynuację.

8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Na tym blogu tylko Grzybiarz może być Anonimowy...