W trzecim tomie "Savage Avengers" Conan oraz bohaterowie Marvela ostatecznie konfrontują się z czarnoksiężnikiem Kulan Gathem. Dla scenarzysty Gerry'ego Duggana jest to pretekst, by pobawić się uniwersum Domu Pomysłów i zobaczyć, jak zareaguje ono na spotkanie z Barbarzyńcą z Cymerii.
Oczywiście na Conana nie ma kozaka, więc taki Spider-Man czy inny Ghost Rider nie może mu podskoczyć. Finał spotkań jest łatwy do przewidzenia, ale na szczęście podany w taki sposób, że kolejne opowiastki z cyklu "Conan Team-Up" czyta się z zainteresowaniem i uśmiechem na twarzy.
Sednem historii jest jednak konfrontacja z Kulan Gathem. Tutaj scenarzysta wyciąga wszystkie karty, byle tylko jeszcze bardziej urozmaicić przebieg fabuły. Nagłe pojawienia się kolejnych herosów, podróże w czasie, bohaterskie poświęcenie i genialne plany przewidujące sto kolejnych kroków przeciwnika — znajdziemy tutaj to wszystki i jeszcze nieco więcej. Sensu za dużo nie ma, za to jest dobra zabawa, więc kto by narzekał. Szczególnie ciekawie przedstawia się współpraca Conana z Kangiem i Doctorem Doomem. Aż chciałoby się, by chłopaki dostali własną serię.
"Savage Avengers" to przyjemna i szybka w lekturze niezobowiązująca rozrywka. Nie ma tutaj historii rozpisanej na lata, jest fajna rozwałka i kreatywne korzystanie z absurdalnych możliwości, które daje uniwersum Marvela. Powiedzmy szczerze — większość z nas zaczynała od takich komiksów. I czasem fajnie jest do nich wrócić.
7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Na tym blogu tylko Grzybiarz może być Anonimowy...