Strony

piątek, 13 grudnia 2024

Giant Days, tom 14. Bądźmy w kontakcie - recenzja

"Chciałbym wiedzieć, że jestem w starych, dobrych czasach, zanim te się skończą" - powiedział grany przez Eda Helmsa Andy w finałowym odcinku amerykańskiego "The Office". Dla bohaterek "Giant Days" Johna Allisona i Maxa Sarina "stare, dobre czasy" właśnie się kończą. "Bądźmy w kontakcie" ukazuje ostatnie dni studiów Esther i Daisy. Obie razem z Susan spotykają się rok później. Czy ich przyjaźń przetrwa próbę czasu?



14. tom serii o trójce przyjaciółek to tak naprawdę jej dwa ostatnie zeszyty oraz wieńczący ją one-shot. Pierwsza historia skupia się na ostatniej imprezie studenckiej, podczas której Daisy czyha na koleżankę, od dawna dostarczającej jej nowych nerwic. Z kolei w one-shocie "I tak płynie czas" wraz z Susan stara się uwolnić Esther spod zgubnego wpływu dwóch harpii z korpo.

W środku mamy natomiast rozdanie dyplomów, na którym zjawia się cała gromada postaci drugoplanowych. To ładne podsumowanie wszystkich przygód, radości i smutków, które dzieliły ze sobą studentki. Równie przyjemnie wypada przygoda z imprezą, która ma nieco naiwny, acz ujmujący morał — złe momenty są nieważne. Należy pamiętać o tych najlepszych.

Ponowne spotkanie przyjaciółek rok po rozdaniu dyplomów wypada nieco gorzej. Konflikt Esther z wykorzystującymi ją koleżankami z pracy jest średnio przekonujący, a twórcy z niewiadomych powodów obracają go w żart. Nieznośne harpie dostają nieco za dużo czasu i dominują nad zeszytem. Może lepiej sprawdziłyby się niegroźne mrugnięcia okiem fanów, dające im więcej tego, za co pokochali "Giant Days": przyjaciółek będących ze sobą na dobre i na złe, w małych i dużych sprawach.

Nie zmienia to jednak faktu, że tytuł Allisona i Sarina to jedna z najlepszych rzeczy, jakie zostały wydane na naszym rynku w ostatnich latach. Optymistyczna, chociaż nie stroniąca od poważniejszych tematów, opowieść o przyjaźni z charakterystycznymi bohaterami, których nie sposób nie polubić. Podobnie jak brakuje mi wielu znajomych po zakończeniu moich studiów, tak będzie mi brakowało Daisy, Esther i Susan. Na szczęście zawsze mogę wrócić do "starych, dobrych czasów", sięgając po jeden z 14 tomów serii.

I nigdy nie pytajcie, dlaczego Czerwony Hulk nie ma wąsów. Nigdy.

7,5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Na tym blogu tylko Grzybiarz może być Anonimowy...