Trwa Apokalipsa. Na świecie panują trzej jeźdźcy - Głód, Zaraza i Wojna.
Przewaga Anielskich Zastępów z Michałem na czele jest tylko pozorna i
szybko mija, gdy Lucyfer wypuszcza na świat czwartego Jeźdźca... Na
Biegunie Północnym, zamknięty w zakładzie karnym, Bachus obmyśla własną
intrygę, w której główną rolę odegra dopakowany Święty Mikołaj. Eros
wraz z Jenny próbują wydostać się z pełnego zombie Paryża, a na pomoc
przybywają im hardkorowi fani Stephena Kinga. Tymczasem w Dolinie,
Kłamca wciąż pod postacią króla Oberona, wraca na dwór by dokonać na
Antychryście "spóźnionej aborcji". Żaden z bohaterów nie spodziewa się
jednak tego, co szykuje mu Los...
Kłamca 4. Kill'em all rozpoczyna się w miejscu, gdzie zakończyła się fabuła Ochłapu Sztandaru.
Na zwieńczenie przygód nordyckiego boga czekało wielu czytelników.
Muszę przyznać, że moje nadzieje były ogromne. Po trzech znakomitych
tomach, zakończenie cyklu nie powinno rozczarować. I trzeba to
powiedzieć głośno - nie rozczarowuje, jest świetne. Ostatnia część Kłamcy
ma wszystko, za co pokochaliśmy poprzednie. Akcja gna do przodu,
dialogi są ostre, bohaterowie powracają w najlepszej formie. To wciąż ci
sami nicponie, których znamy z poprzednich tomów, jednak niektórzy
ewoluowali i zaczęli nawet trochę przypominać... Kłamcę. Nie obyło się
bez zaskakujących zwrotów akcji i wielu nawiązań do popkultury -
zaczynając od seriali i filmów, a kończąc na grach i komiksach. Zarówno
tych bezpośrednich, gdzie autor podaje konkretne tytuły lub aktorów, jak
i bardziej subtelnych, które w pewien sposób - przynajmniej dla mnie -
są jedną z cech charakterystycznych cyklu. Owe nawiązania, gdy je
wyłapiemy i zrozumiemy, sprawiają nam niemal tyle samo radości, co
wplecione w fabułę żarty. Bo Kłamca 4 ocieka
naprawdę świetnym humorem, który objawia się w dialogach, żartach
sytuacyjnych, grach słownych i samych postaciach, które niejednokrotnie
są absurdalne. Humor właśnie, obok bohaterów, to główna siła Kill'em all.
Ze stricte literackiego punktu widzenia, to chyba najlepsza książka Kuby Ćwieka. Na przykładzie cyklu o Lokim, mogliśmy obserwować literacki rozwój autora. Kłamca 4
jest świetnie napisany i poprowadzony. To najgrubszy tom serii, jednak
dzięki niezwykle przystępnemu stylowi, kolejne strony niemal same się
przewracają i książkę można połknąć w jeden wieczór. Nie zdziwiłbym się
również, gdyby niektóre z tekstów, które znajdziemy w Kill'em all stały się tak zwanymi „klasykami” i przeszły do codziennego użytku, w formie powiedzonek.
Kłamca 4 to taka książka, co do której miało się
ogromne oczekiwania, a która mimo to nas zaskoczyła i sponiewierała swą
zajebistością. Po znakomitych trzech poprzednich tomach, każdy jest
ciekawy jak zakończy się historia Anielskiego Cyngla. A Jakub Ćwiek
zakończył przygody Kłamcy w sposób niezwykły. Magiczny, zaskakujący i
poruszający. Mimo, że spodziewałem się epickich bitew, wybuchów i nie
wiadomo czego jeszcze, spokojna i stonowana końcówka dosłownie powaliła
mnie klimatem. Ostatnie zdanie ciągle rozbrzmiewa mi w głowie, a ja leżę
gdzieś na ziemi, zmiażdżony i nie mogę się pozbierać. Z jednej strony
czuję smutek, że to już koniec, z drugiej zaś - lepszego zakończenia nie
mogłem sobie wymarzyć.
Przedpremierowa recenzja najnowszej książki Kuby Ćwieka - Kłamca 4. Kill'em all została pierwotnie opublikowana na Valkirii Network.
Tutaj piszę o komiksie z Kłamcą w roli głównej - Viva l'arte.
Cześć Janeczku :)
OdpowiedzUsuńNo siemano, mogłabyś się pokusić jednak o bardziej konstruktywny komentarz, bo właściwie nawet nie wiem co Ci odpisać na to "Cześć Janeczku :)". I w ogóle - "Janeczku"? Serio?
OdpowiedzUsuńvery nice!
OdpowiedzUsuńmy blog of comics
http://daniel20santana.blogspot.com.br/