Prywatny
detektyw Miś Zbyś i jego asystent Borsuk Mruk na tropie kolejnej
zbrodni! Tym razem prowadzą śledztwo w sprawie przebiegłego lisiego
złodzieja! W programie spektakularna ucieczka z miejsca zbrodni, nie
mniej spektakularny pościg ziemią, wodą i powietrzem oraz szczęśliwe
rozwiązanie zagadki znikającego miodu.
Może nie brzmi to wszystko zbyt zachęcająco, ale należy pamiętać, że komiks skierowany jest do najmłodszych. Dla dorosłego czytelnika historia może wydawać się schematyczna, liniowa, postacie jednowymiarowe, a zakończenie zbyt oczywiste i cukierkowe. Gdy jednak weźmiemy pod uwagę, kto jest targetem tej opowieści, dostaniemy do rąk uroczy komiks, który z chęcią przeczytamy młodszemu rodzeństwu czy potomstwu. Jeśli tylko podejdziemy do tego komiksu z odpowiednim nastawieniem, nie będziemy oczekiwać zawiłej intrygi kryminalnej ani wiarygodnych portretów psychologicznych (większość postaci pojawia się i znika, gdy tylko pomoże dwójce głównych bohaterów), to miło spędzimy czas wraz z młodszym członkiem rodziny. Tyle, że on będzie bawił się o wiele, wiele lepiej.
Rysunkowo jest naprawdę świetnie. Powtórzę po raz kolejny: to rok Piotra Nowackiego. Popularny Jaszczu wyśmienicie sobie radzi z projektami bohaterów, a oszczędne tła tylko podkreślają jego świetną cartoonową kreskę. Trudno odmówić temu charakterystycznemu stylowi mnóstwa uroku. Większa część plansz podzielona jest na dwa, równe kadry. Czasem pojawi się jakiś mniejszy, dodający dynamizmu lub efektowny jedno- lub dwustronicowy splashpage. Warto zwrócić uwagę na te dwustronicowe rysunki, wypchane po brzegi postaciami, wśród których warto poszukać uciekającego Lisa. Życia rysunkom nadaje stonowana, acz różnorodna paleta barw zastosowana przez Norberta Rybarczyka, świetnie współgrająca z rysunkami Nowackiego, przez co w warstwie graficznej albumik prezentuje się doprawdy doskonale.
Miś Zbyś to bardzo sympatyczny komiks. Scenariusz, choć prosty, nie obraża niczyjej inteligencji, rysunki to klasa sama w sobie – zwłaszcza tak ładnie pokolorowane. Albumik świetnie prezentuje się na półce – twarda oprawa, gruby papier i cała paleta barw, obok której żadne dziecko nie powinno przejść obojętnie. Sam chętnie kartkuję komiks bez powodu, ciesząc oczy warstwą graficzną, bo Nowacki na spółkę z Rybbem odwalili kawał dobrej roboty. To komiks doskonale zrealizowany formalnie, któremu trudno cokolwiek zarzucić poza tym, że się niestety już z niego wyrosło.
Ocena: 8/10
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNo widzisz, ja z kolei rzadko sięgam po komiks dziecięcy, może nie mam zbyt wyrobionego zdania w tej kwestii i nie mam "Misia Zbysia" do czego porównać, co nie zmienia faktu, że po prostu mi się podobał.
OdpowiedzUsuńO ile jeszcze w sprawie scenariusza mogę się jeszcze w jakimś stopniu zgodzić (to, co Ty nazwałeś tak mocnymi słowami, ja tłumaczyłem sobie targetem komiksu), tak kreska jest w moim odczuciu świetna. Gusta, guściki... ;)
Powyżej usunąłem nie zwracając uwagi, że ktoś coś odpisał ;) Generalnie miałem wobec "Misia Zbysia" przysłowiową zmianę serca, bo tom 2 mi się z kolei bardzo podobał (i wizualnie śliczne i scenariusz fajniusi) i teraz jakoś pierwszy w moich oczach też zyskał.Słodkie to ;)
OdpowiedzUsuń