Przygody Josephine – detektyw pracującej dla Scotland Yardu, posiadaczki
amuletu o paranormalnych właściwościach – ukazywały się w Produkcie, P-Luxie i Tforze. Dzięki wydawnictwu Ongrys po raz pierwszy w ręce
czytelnika trafia antologia zbierająca wszystkie krótkie opowieści z
bohaterką stworzoną przez Janusza Pawlaka (publikującego pod pseudonimem
Clarence Weatherspoon) – również te, nigdy wcześniej niepublikowane.
W albumie znajdziemy osiem shortów. Łączy je osoba głównej bohaterki,
klimat wiktoriańskiej Anglii, atmosfera tajemnicy i niesamowitości oraz
sporo czerni w kadrze. Historie o Josephine powstały z miłości – na
każdym kroku widać tu mnóstwo inspiracji. Najbardziej oczywista wiąże
się z pracami Mike’a Mignoli (do której zresztą Clarence otwarcie się
przyznaje w wywiadzie umieszczonym w albumie), ja dopatrzyłem się
(niekoniecznie słusznie) również wpływu Risso, Lovecrafta i Poego. Nie
jest to jednak zarzut – Pawlak zgrabnie korzysta z kilku znanych
motywów, by wprowadzić w życie własne, ciekawe pomysły.
Niektórym historie o Josephine mogą wydawać się przegadane – zwłaszcza
nieco chaotyczny Rewolwer i niepublikowane wcześniej Dziecko oceanu –
mnie jednak pierwszoosobowa narracja prowadzona zza kadru przypadła do
gustu, zgrabnie dopełniając oszczędnej warstwy graficznej. Największe
wrażenie wywarły na mnie dwie historie – Wskrzeszenia Johna Carpentera
(nazwisko brzmi cokolwiek znajomo, nieprawdaż?) i Złoty głód.
Pierwsza jest ciekawa głównie ze względu na narratora, w którego wciela
się mały szczur. Druga nie stroni od ciekawych pomysłów, opowiadając o
kobiecie żywiącej się złotem. Obie zaś zaskakują niebanalnym finałem.
Plansze Clarence'a są bogate w kadry, twórca doskonale operuje czernią i
bielą, zaś jego kanciasta kreska często koncentruje się na detalu. Styl
idealnie pasuje do scenariuszy pełnych niesamowitości. Poza shortami w
albumie znajdziemy wspomniany wcześniej wywiad, storyboardy do
pełnometrażowej, ponad stustronicowej kontynuacji pod tytułem Tchnienie
Czarnego Lądu (wyd. śp. Mandragora - w albumie Ongrysa nie ma tej historii), kilka rysunków oraz plansze, szkice i
komentarze do nigdy nieskończonych opowieści o Josephine – m.in. o
wielkiej, szczekającej żabie czy mordercy grasującym po Londynie –
mordercy, którego nie było. W wypowiedziach Janusza Pawlaka widać
pokorę, widać również niepewność – zdecydowanie częściej dostrzega on
swe wady niż zalety. Większość zarzuconych, rozgrzebanych projektów
porzucił on, gdy przestały mu się podobać założenia, rysunki albo gdy
stwierdził, że porwał się na zbyt dużą ilość plansz. Wielka szkoda, bo
niezrealizowane komiksy zapowiadały się co najmniej fascynująco.
Wciąż istnieje szansa, że Josephine powróci – w team-upie z Toshiro,
bohaterem komiksu Clerence'a, który w USA wydał Dark Horse. Miałaby to
być alternatywna Josephine w steampunkowym świecie, władająca magią krwi
i wraz z Toshiro walcząca z mechanicznie zmodyfikowanymi zombie – jak
dla mnie brzmi świetnie, trzymam kciuki, by ktoś, kto decyduje o tym w
Dark Horse dał projektowi zielone światło.
Sprawdźcie również:
- luźny tekst o filmie Hobbit: Bitwa Pięciu Armii
- listę mych filmowych rozczarowań 2014
- podsumowanie minionego roku
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Na tym blogu tylko Grzybiarz może być Anonimowy...