Strony

niedziela, 4 kwietnia 2021

Pan Higgins wraca do domu / Nasze potyczki ze złem [Mike Mignola, Warwick Johnson-Cadwell] - recenzja

Noc Walpurgii. Coroczne święto wampirów obchodzone od pięciuset lat. Do ponurego zamczyska gdzieś na obrzeżach małej wioski między Morzem Czarnym a Karpatami zjeżdżają się krwiopijcy z najdalszych zakątków świata. Imprezę zakłóci obecność dwóch łowców i jednego niesfornego wilkołaka, którzy spróbują zabić tyle wampirzego ścierwa ile tylko zdołają. Tak w skrócie prezentuje się fabuła komiksu „Pan Higgins wraca do domu” autorstwa Mike'a Mignoli i Warwicka Johnsona-Cadwella. 

Autor „Hellboya”, który tym razem odpowiada jedynie za scenariusz, tworzy pełną uroku opowieść będącą hołdem dla bohaterów pokroju profesora Van Helsinga. Zresztą w dedykacji Mignola otwarcie przyznaje się do inspiracji filmami brytyjskiej wytwórni Hammer i „Nieustraszonymi pogromcami wampirów” Romana Polańskiego – nic więc dziwnego, że w „Pan Higgins wraca do domu” groza miesza się z humorem. Mimo że historia jest prościutka, a autorzy po kolei odhaczają obowiązkowe elementy klasycznych fabuł o wampirach, to lektura komiksu sprawia dużą satysfakcję. Spora w tym zasługa wspomnianego humoru i przewrotnej puenty, która wywołała na mej twarzy szeroki uśmiech.

Samo obcowanie z komiksem to czysta przyjemność ze względu na śliczną warstwę graficzną. Warwick Johnson-Cadwell posługuje się miękką kreską, szybką i nieco szkicową, przypominającą niekiedy dokonania Joanna Sfara, zaś plansze wypełniają żywe kolory. Nie tak wyobrażamy sobie mroczne opowieści o wampirach czczących diabła, ale tu wszystko wydaje się być na swoim miejscu. „Pan Higgins wraca do domu” to szybka lektura, która daje jednak mnóstwo frajdy. Chętnie zobaczyłbym krótkometrażową animację na jej podstawie, taki ten komiks ładny.

8/10




„Nasze potyczki ze złem” to kontynuacja albumu „Pan Higgins wraca do domu”, pod którym podpisali się Mike Mignola i Warwick Johnson-Cadwell. Była to krótka, urokliwa opowiastka grozy, stanowiąca hołd dla filmów wytwórni Hammer i zagranicznego debiutu Romana Polańskiego – „Nieustraszonych pogromców wampirów” (1967). W drugim albumie z serii (premierę tomu trzeciego zapowiedziano na ten rok) mamy do czynienia z kilkoma krótkimi historiami, które łączy para głównych bohaterów.

Profesor J.T. Meinhardt i jego asystent, pan Knox podróżują po Europie i tropią zło. Towarzyszy im pogromczyni wampirów, panna Mary Van Sloane. Razem spotykają na swej drodze m.in. wampirzego księcia, którego zdradzili poddani czy sprytnego wilkołaka, który zabija ofiary w taki sposób, by wina spadła na inne potwory.

Jak widać po powyższym krótkim zarysie, pomysłów Warwickowi Joshnonowi-Cardwellowi nie brakuje. Czuć jednak, że tym razem Mignola (który odpowiadał za scenariusz do poprzedniego albumu) ograniczył się do użyczenia swojego nazwiska i stworzenia okładki (jak zawsze niezwykle klimatycznej). Historie WJC są nieźle wymyślone, ale trochę brakuje im odpowiedniego wykończenia. Podczas lektury miałem wrażenie, że niektóre sceny są zbyt przeciągnięte, zaś puenty zbyt pospieszne, przez co poszczególne fabułki nie mają szansy odpowiednio wybrzmieć. Mimo to wciąż bardzo szanuję koncept, by głównymi bohaterami uczynić dwie postaci, które nie mają praktycznie żadnej sprawczości (sprawdźcie jak kończą się tytułowe potyczki ze złem w tym albumie i spróbujcie policzyć ile razy Profesor i jego asystent byli do czegokolwiek przydatni).

„Nasze potyczki ze złem” to przyjemna lektura dla wszystkich, którzy lubią klasykę grozy i chcieliby zobaczyć swoje ulubione motywy zrealizowane z przymrużeniem oka. 
 
7/10
 
„Pan Higgins wraca do domu” i "Nasze potyczki ze złem" ukazały się nakładem Non Stop Comics. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Na tym blogu tylko Grzybiarz może być Anonimowy...