Strony

środa, 13 stycznia 2021

Pulp - western od Eda Brubakera i Seana Phillipsa

„Pulp” to nie western. Nie do końca i nie tylko. Wbrew temu co sugerują przykładowe strony i okładka, Ed Brubaker i Sean Phillips zabierają nas do Nowego Jorku z końcówki lat 30. Wspomnienie o Dzikim Zachodzie i odważnych rewolwerowcach powoli zanika i rozpala jedynie wyobraźnię czytelników pulpowych historyjek. Główny bohater komiksu, Max Winter, to starszy facet, który utrzymuje się z pisania właśnie opowiadań do czarno-białych magazynów z kolorową okładką wydawanych na tanim papierze. To słabo płatna praca, ale właśnie ona pod pozorem tworzenia taniej fikcji pozwala mu na powrót do czasów młodości, gdy okradał pociągi na Dzikim Zachodzie. Nowy Jork w roku 1938 to nie jest przyjazne miejsce (dojście Hitlera do władzy daje o sobie znać również w USA), a Max nie do końca potrafi się pogodzić z tym, że najlepsze lata ma już za sobą.



Brubaker i Phillips to duet, który nie zawodzi. „Pulp” jest przepełnione charakterystycznymi elementami twórczości obu autorów. Od niejednoznacznie moralnego bohatera, przez portret miasta przesiąkniętego wszelkiego rodzaju syfem (miasta, które daje dużo możliwości, ale częściej więcej zabiera), po nieco melancholijny klimat retro. Mamy tu niby trochę nowości (chociażby westernowe przebitki z młodości Wintera i wplecione w narracje fragmenty jego powieści, czyli akcję na Dzikim Zachodzie), ale to znowu dobrze znana historia – o losie, który nie bywa łaskawy, świecie dalekim od ideału i bohaterze, który próbuje wziąć sprawy we własne ręce, choć wszystko wskazuje na to, że z góry jest skazany na porażkę. Happy Endy niektórych bohaterów po prostu nie dotyczą – od samego początku czytelnik podskórnie czuje, że Max Winter jest jednym z nich.

Mimo skromnego metrażu (zaledwie 72 strony), historii przedstawionej w „Pulp” niczego nie brakuje. Mamy okazję ujrzeć kulisy pracy pisarza skazanego na tworzenie odtwórczych fabuł dla tanich magazynów, mamy szansę poznać zarówno bohatera, jak i nieźle nakreślone postacie drugoplanowe, mamy wreszcie czas, by delektować się tą niespieszną opowieścią. „Pulp” nie jest pewnie najlepszym komiksem w dorobku Brubakera i Phillipsa, ale udowadnia, że twórcy ci nie schodzą poniżej wysokiego poziomu, do którego zdążyli już przyzwyczaić czytelników. Może „Pulp” nie jest zaskakujące i łatwo odgadnąć, jak potoczy się fabuła, a mimo to obcowanie z tym komiksem to czysta przyjemność. Obaj panowie to fachowcy, a Jacob Phillips, nowy kolorysta (i jednocześnie syn rysownika), który zastąpił współpracującą często z autorami Elisabeth Breitweiser, w niczym nie ustępuje starszej koleżance po fachu. Scenariuszowo i graficznie to (tylko albo aż) kolejny udany komiks duetu Brubaker/Phillips – jeśli lubcie ich wcześniejsze dokonania, to i ten album Wam się spodoba.

7/10

Album „Pulp” ukazał się nakładem wydawnictwa Mucha Comics.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Na tym blogu tylko Grzybiarz może być Anonimowy...