„Stumptown” Grega Rucki (scenariusz) i Matthew Southwortha (rysunki) to podręcznikowy kryminał, który przywodzi na myśl zarówno „Alias”, jak i chandlerowskie z ducha powieści. Podobnie jak w serii komiksowej Briana Michaela Bendisa i Michaela Gaydosa bohaterką jest porywcza kobieta, a rysunki oddają brud zawodu, którym się para. Dex, podobnie jak Phillip Marlowe, ma pecha, jest spłukana i często obrywa z piąchy w twarz. Gdy podejmuje się odnalezienia dziewczyny, która zaginęła w tajemniczych okolicznościach robi to z braku lepszego wyjścia – albo odnajdzie wnuczkę właścicielki kasyna skonfederowanych plemion zachodniego wybrzeża, albo ktoś utnie jej ręce za hazardowe długi.
Jak to bywa w tego typu opowieściach zagadka kryminalna komplikuje się z każdą przewróconą stroną, miasto (w tym przypadku Portland w stanie Oregon) jest równie ważne, co główna bohaterka, a zwroty akcji pojawiają się jak w zegarku. Pozornie proste śledztwo szybko zmienia się w niebezpieczną grę, w którą są zamieszani wysoko postawieni członkowie lokalnej społeczności z gangsterskimi koneksjami. Dodajmy do tego wytyraną przez życie panią detektyw, trochę moralnej ambiwalencji, a otrzymujemy bardzo klasyczne podejście do gatunku, jakim jest czarny kryminał (uzupełnione przez genderową roszadę).
Seria „Stumptown” liczy cztery tomy (oryginalnie publikowane w latach 2011-2017), jej pierwszy zeszyt wyprzedał się w tydzień od premiery, zaś pierwszy album, dostępny obecnie na polskim rynku, był nominowany do nagrody Eisnera w kategorii Best Limited Series. Jestem tymi faktami nieco zdziwiony, bo choć komiks jest porządnie narysowany i napisany, ma bohaterkę, którą naprawdę łatwo polubić, to na tle podobnych historii wypada po prostu poprawnie. Przeczytałem bez zgrzytania zębami, ale i bez specjalnej ekscytacji – ot, porządnie opowiedziany kryminał, który nie wybija się ponad średnią i który niczym mnie nie zaskoczył.
(Poza faktem, że był nominowany do Eisnera…)
Jeśli lubicie mroczne historie kryminalne i bohaterów z poszarpanymi życiorysami, którzy zawsze mają pod górkę, to nie powinniście się dwa razy zastanawiać. Sięgnijcie po „Stumptown”. Możecie również sprawdzić serialową adaptację – w główną bohaterkę wcieliła się tam Cobie Smulders.
6/10
Album „Stumptown” ukazał się nakładem wydawnictwa Mucha Comics.
*
„Duchy zmarłych” to antologia 16 komiksów grozy. Podstawą każdego z nich jest wiersz lub krótkie opowiadanie Edgara Allana Poego z pierwszej połowy XIX wieku. Za przeniesienie ich na grunt komiksowy odpowiada zmarły niedawno Richard Corben. Autor znany w Polsce chociażby ze współpracy z Mignolą („Hellboy”), Azzarello („Cage”, „Banner”, „Hellblazer”) czy Ennisem („Punisher MAX”).
Corben posługiwał się charakterystyczną kreską. Jest groteskowa i obskurna, zanurzona w undergroundzie, z którego wywodził się rysownik. Projekty postaci rażą brzydotą, a wszystko rozgrywa się w mrocznych sceneriach. Posępny klimat poszczególnych opowieści zostaje podbity przez niesamowitą warstwę graficzną. Makabryczne wizje Poego w połączeniu z talentem Corbena dają często piorunujący efekt – potrafią być odrażające i na pewno zapadają w pamięć.
W tomie znajdziemy adaptacje najsłynniejszych historii amerykańskiego pisarza. Od wielokrotnie przenoszonej na ekran „Zagłady Domu Usherów”, przez słynnego „Kruka”, po „Zabójstwo przy rue Morgue”, które uważa się za jedno z pierwszych opowiadań kryminalnych, dających początek całemu gatunkowi. To najczęściej króciutkie opowieści, w których Poe bawi się klimatem i oczekiwaniami czytelnika, przedstawia udręczone postaci i prowadzi do nierzadko zaskakującej puenty. Krótkie i satysfakcjonujące, choć po przeczytaniu kilku można odnieść wrażenie, że poznało się większość, bowiem autor „Morelli” wciąż obracał się wokół tych samych tematów.
Poe i Corben to świetny duet. Pierwszy tworzył przesiąknięte niesamowitym klimatem historie, gdzie nieszczęśliwa miłość prowadzi często do makabrycznych wydarzeń z pogranicza jawy i snu. Drugi potrafił ubrać te opowieści w mięsistą formę, bez straty unikatowej atmosfery. Tym samym „Duchy zmarłych” to propozycja dla wszystkich – zarówno tych, którzy uwielbiają twórczość Poego, jak i tych, którzy jeszcze jej nie znają. Pierwsi będą mogli skonfrontować własne wyobrażenia z wizją Corbena, drudzy poznają klasykę, w której namiętność miesza się z czystą grozą w zaskakujących proporcjach.
7/10
Album „Duchy zmarłych” ukazał się nakładem wydawnictwa Mucha Comics.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Na tym blogu tylko Grzybiarz może być Anonimowy...