Po utarczkach z różnymi demonami — tymi przeszłości i tymi z piekła rodem — Nick Spencer pozwala Peterowi Parkerowi odsapnąć i skupić się na przyziemnych sprawach. Czyli zarobku, gangach i obronie swoich najbliższych przed bandziorami.
A wszystko przez Boomeranga, który zna lokalizację kilku fragmentów Tablicy Linii Życia. Na tych bardzo zależy burmistrzowi Fiskowi. Wysyła on więc wszystkich szefów nowojorskiego półświatka za złoczyńcą z przerostem ego. Oczywiście im więcej osób, tym lepsza impreza. Dlatego w sytuację szybko wikłają się pozostający od lat w konflikcie Tombstone i Robbie Robertson oraz ich pociechy, spotykający się za plecami ojców Beetle i Randy.
Spider-Man, chociaż znajduje się w centrum opowieści, nie gra w niej jednak pierwszych skrzypiec. Spencer koncentruje swoją uwagę na Boomerangu oraz wspomnianych wyżej Robbie'em i Tombstonie. To miła odmiana po ostatnich tomach, w których wałkowaliśmy kolejne dramaty z życia Petera Parkera. W porównaniu do nich "Królewski okup" to historia lżejsza i bardziej rozrywkowa. Czyli taka, jakiej od dawna potrzebowaliśmy.
Uwielbiam sposób, w jaki Spencer pisze Boomeranga. To śliski typ, który słowotokiem stara się wyjść z każdych kłopotów — i chyba rzeczywiście wierzy w swoje słowa. Scenarzysta świetnie wygrywa także stosunek otoczenia do bucowatego złoczyńcy. Wymowna jest między innymi reakcja szefów półświatka na samo wspomnienie o nim i deklaracje, że pozbędą się go za darmo. Poza tym jego relacja ze zminiaturyzowanym Gogiem jest po prostu rozczulająca.
"Królewski okup" to potrzebne odejście do męczenia Parkera Osborne'ami, Kindredami, Zjadaczami Grzechów i tym podobnymi. Historia zręcznie podbija stawkę i bawi przez cały czas lektury. Oczywiście czasem zdarza się tutaj przysłowiowy "grzyb w barszczu za dużo", przede wszystkim w wątku z nowym kostiumem.
Scenarzyści zapominają czasem, że nie pokochaliśmy Spider-Mana za liczne traumy i tortury, którym poddani są jego bliscy. To nasz Przyjazny Pająk z Sąsiedztwa, który rozładuje sytuację dowcipem, dokona niemożliwego, a potem wywali się o własne nogi w czasie życiówki, ale zaraz wstanie i będzie szedł dalej przed siebie. Miło zobaczyć go czasem w lżejszych treściach.
7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Na tym blogu tylko Grzybiarz może być Anonimowy...