Można się było tego spodziewać. Po zakończeniu swojego najsłynniejszego cyklu o przygodach nordyckiego boga kłamstw, po dodaniu do tegoż „kropki
nad i” w postaci komiksu, przyszedł czas na coś nowego. Padło na
Zaginionych Chłopców – zgraję urwisów, której kiedyś przewodził sam
Piotruś Pan. Wiele się jednak zmieniło. Chłopcy urośli, zapuścili brody,
ubrali skórzane kurtki i zaczęli przeklinać. Nie stronią od piwa i
innych używek, a ich głównym środkiem transportu są motocykle. Zmienił
się również ich przywódca – teraz największym szacunkiem darzą zabójczo
piękną Dzwoneczek. Można chyba powiedzieć, że Chłopcy dorośli. Ale to tylko pozory.
W siedmiu opowiadaniach, które składają się na nową książkę Jakuba Ćwieka,
mamy okazję poznać najciekawszy gang motocyklowy na świecie. Historie
są raczej krótkie, przepełnione humorem, ciekawymi pomysłami i dobrze
napisane. Niektóre opowiadania mogłyby być dłuższe - czasem zabrakło mi
rozwinięcia poszczególnych wątków, czy głębszego nakreślenia niektórych
spraw. Nie mam jednak zamiaru narzekać, Chłopcy
to lekka i przyjemna lektura. Nie brakuje w niej dobrych dialogów ani
wartkiej akcji. Podobnie jak w cyklu o Kłamcy, znajdziemy tu sporo
nawiązań do szeroko pojętej popkultury. Jednak to postacie są
największym atutem książki. Każdy z siedmiu członków gangu jest
oryginalny, nie tylko różni się wyglądem, ale i charakterem oraz
sposobem bycia od pozostałych. Z początku mogą się oni wydawać bandą
stereotypowych harlejowców, jednak to tylko pozory. Ćwiek
sprytnie połączył charakterystyczne dziecięce cechy oryginalnych
Zagubionych Chłopców z powieści Barriego z własnymi pomysłami. Mimo, że
książka utrzymana jest raczej w lekkim klimacie, nie brakuje tu momentów
poważniejszych, wzruszających czy nostalgicznych. Bo tak naprawdę
przygody Chłopców, poza tym, że głównie bawią, zmuszają do zastanowienia
się nad sensem i celem dojrzewania. Byłoby pięknie móc na zawsze zostać
dzieckiem, niczym się nie martwić, całe dnie spędzać na beztroskiej
zabawie. Przychodzi jednak czas, kiedy trzeba wynieść zabawki na strych i
stawić czoła problemom. Właśnie o tym są Chłopcy.
Należy pochwalić piękne wydanie, jakim uraczyło nas Wydawnictwo SQN. Świetne, klimatyczne, choć nieco szkicowe ilustracje stworzył Robert Adler, którego żadnemu miłośnikowi komiksów nie trzeba przedstawiać. Autor takich serii jak 48 stron czy Status 7
nie tylko przepięknie zilustrował tekst, ale czasem dodał coś od
siebie, być może pomagając niektórym czytelnikom w interpretacji
opowiadań. Sztywna (bo ani twarda, ani miękka) i „grawerowana” oprawa,
porządny papier i nawet czerwona tasiemka do zaznaczania ilości
przeczytanych już stron... Czego chcieć więcej?
Chłopcy Jakuba Ćwieka byli dla mnie miłym zaskoczeniem. Wiedziałem, że Ćwiek potrafi
pisać i nie stroni od dobrych pomysłów, jednak Chłopcy naprawdę miło
mnie zaskoczyli. Po świetnym cyklu o Kłamcy, autor udowadnia, że nie
jest ojcem jednego bohatera. Mam nadzieję, że kontynuacja historii
motocyklowego gangu z Nibylandii szybko trafi na księgarskie półki.
Umarł Kłamca, niech żyją Chłopcy!
Recenzja ukazała się pierwotnie na portalu Valkiria Network.
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńŚwietny post. Jestem fanem Ćwieka. Właśnie zamierzałem przyjrzeć się książce "Chłopcy". Dzięki Tobie na pewno ją kupię :) i ta nazwa wydawnictwa - intryguje :)
OdpowiedzUsuńDzięki za miłe słowo. Jeśli lubisz Ćwieka, to "Chłopcy" nie powinni Cię rozczarować, życzę przyjemnej lektury :)
OdpowiedzUsuń
OdpowiedzUsuńJak tylko zdobędę więcej kasy - natychmiast kupuję :)