To
był ciężki rok (z wielu powodów), pracowity i owocny.
W
styczniu dołączyłem do redakcji magazynu filmowego 16mm, gdzie przez kolejne dwanaście miesięcy ukazywały się moje
teksty o kinie. Od maja magazyn ukazuje się również na papierze – piszę więc
na papier, a to zawsze cieszy. Również w styczniu dostałem odznakę Zaufanego
Recenzenta na największym w Polsce serwisie internetowym o filmach – poza szacunkiem
na dzielni niewiele się zmieniło.
Zmiany
przyniosła za to współpraca z cdp.pl. Dzięki niej odpocząłem trochę od
recenzji, których w pewnym momencie trzaskałem z automatu zdecydowanie za dużo.
Pisanie bardziej przekrojowych tekstów, zarówno o filmie, komiksie i
literaturze kryminalnej, dało mi sporo przyjemności. Po drugie, za teksty dla
cdp.pl dostaję PRAWDZIWE PINIONDZE, to miła odmiana po latach pisania „za
promocję”.
W
sierpniu pojechałem do Kato wygłosić prelekcję o Strażnikach Galaktyki i Marvel
Cinematic Universe w kinie Planet Cinema – wyszło średnio, zjadł mnie stres i
chciałem przekazać zbyt wiele informacji ludziom, którzy przyszli tam raczej
oglądać sci-fi, a nie słuchać Grzybiarza. Dziś już wiem, że powinienem inaczej
przygotować prezentację, ograniczyć niuanse i ciekawostki, skupić się na
najważniejszych faktach, nie szaleć, nie chwalić się wiedzą. Krótko i na temat.
W
sierpniu odbyła się też premiera swobodnej nuty. Osiedle Swoboda spotkało się z pozytywnym odbiorem, co ogromnie
mnie cieszy, również jak fakt, że na wokalu wystąpił sam imć Śledziu. Muzę
załatwił najlepszy zespół muzyczno-komiksowy – Obiboki. Dzięki wszystkim
zaangażowanym w projekt.
Jak
wspomniałem na początku to był owocny rok. Na blogu pojawiło się 85 wpisów
(rekord), największą popularnością cieszyła się relacja z XXV Międzynarodowego
Festiwalu Komiksu (i Gier) w Łodzi (zwabiając na blog ponad dwa razy więcej
czytelników niż relacja z Komiksowej Warszawy), spory ruch na blogu
wygenerowały również zdjęcia z wystawy Stanley
Kubrick w Krakowie oraz afera związana z recenzją Umarłem na Gibraltarze. Równie często, co o komiksie, pisałem o
filmie – jest to dla mnie ważne, bo spełniło moje zeszłoroczne założenie. Sam
blog zaliczył najlepszy rok w swojej internetowej egzystencji – regularny cykl publikowania
notek (poniedziałek, piątek, czasem środa) narzucił mi trochę dyscypliny
(starałem się, by w każdym tygodniu na blogu pojawiał się przynajmniej jeden
tekst) i zwabił nowych czytelników, słupki klikalności poszybowały w górę.
W
czerwcu klękła mi psycha.
We
wrześniu ukończyłem I stopień Filmoznawstwa obroniwszy pracę licencjacką –
niemal 70 stron o Marvel Cinematic Universe. Wsiąkłem w kinowe uniwersum
zarządzane przez Kevina Feige, w najbliższych miesiącach chciałbym spróbować całość
poprawić, dopracować, rozszerzyć, uaktualnić o Fazę Drugą. Może ktoś chciałby
to przeczytać.
W
październiku poszedłem na nowe studia. Teksty Kultury okazały się nie być
spełnieniem moich marzeń, dużo tu filozofii, antropologii, socjologii i innych
wykładów w tym stylu – wszystko to, co uzupełniało program Filmoznawstwa (i
czego szczerze nie lubiłem) tu jest programową podstawą. Na szczęście są też
zajęcia o popkulturze, fantastyce, komiksie, tożsamościach fanowskich, a w
drugim semestrze ma być coś o kryminale i horrorze, może nie będzie najgorzej.
Tęsknie za Filmo, w październiku wracam na magisterkę, nie ma innej opcji.
Co
drugi weekend uczę się pisać scenariusze w AMA Film School. Zobaczymy, co z
tego będzie, pomysłów jest sporo i jak zawsze nie mogę się na nic konkretnego
zdecydować, zwłaszcza, że nad wybranym projektem będę pracował cały rok, albo i
dłużej.
W
lutym przestałem pić wódkę, w kolejnym miesiącu ograniczyłem również wlewane w
siebie browary. Przeźroczystego, 40% zabójcy napiłem się od lutego dwa razy –
gdy ze Stekiem zerwała dziewczyna i na urodzinach Kruka. Bo czasem trzeba. Od
marca chodzę na siłownię, trzy razy w tygodniu (pozdro dla trenera Krzaka). Jest progres, pamiętam też o
nogach – tylko lamusy nie robią nóg.
To
był dobry rok, ciężki ale dobry. Pisałem praktycznie przynajmniej jeden tekst w
tygodniu (średnio jeden co cztery dni), skupiłem się na publicystyce. Dużo się działo, nie o wszystkim chcę tu pisać, nie o wszystkim w tym momencie pamiętam.
Oglądnąłem mnóstwo filmów (zestawienie najlepszych i najgorszych filmów roku
już wkrótce, pojawi się też ranking komiksowych adaptacji), przeczytałem
mnóstwo komiksów (top10 roku w drodze), ograłem kilka gier i przeczytałem za
mało książek.
Chciałbym
wrócić do pisania opowiadań, siąść nad rozgrzebanymi scenariuszami komiksów,
więcej czytać. Kto wie, może się uda.
Piona
dla wszystkich, którzy przeżyli ze mną ten rok. Dzięki.
Z tego co piszesz to zdecydowanie miałeś dobry rok. Pozostaje życzyć, aby ten był jeszcze lepszy :)
OdpowiedzUsuńNo to wkraczaj z przytupem w 2015! Tego mocno życzę.
OdpowiedzUsuńDziękuję, oby się spełniło, choć wystarczy, jeśli to będzie po prostu kolejny dobry rok :) Plany są ambitne, życie zweryfikuje.
OdpowiedzUsuń