Strony

poniedziałek, 11 kwietnia 2016

Najlepsze komiksy 2015 roku

W natłoku zajęć, pomiędzy pisaniem kolejnych fragmentów pracy magisterskiej, a licznymi recenzjami i zamówionymi tekstami, gdzieś umykało mi sporządzenie topki najlepszych komiksów wydanych w 2015 roku. Oto jest, mocno spóźniona, pospiesznie napisana, acz gruntownie przemyślana. Zapraszam.



Kolejność przypadkowa - miniony rok obfitował w wiele dobrych tytułów, więc wyjątkowo nie podejmuję się próby ułożenia ich od najlepszego do najgorszego (lub na odwrót).




Zrozumieć komiks (Scott McCloud, Kultura Gniewu)
Teoria komiksu w formie komiksu. Pozycja obowiązkowa dla każdego, kogo interesuje odpowiedź na pytanie "jak (i dlaczego) działa komiks". Nie napiszę tu nic odkrywczego, pękająca od informacji publikacja McClouda pozwala spojrzeć na kolorowe zeszyty w nowy, bardziej świadomy sposób. McCloud wartko prowadzi swój wywód, zaś humorystyczne wtręty pozwalają zapomnieć, że - teoretycznie - to kawał "nudnej teorii". Wstyd nie znać, wstyd nie mieć.



Daredevil: Żółty (Jeph Loeb, Tim Sale, Mucha Comics)
Smutna, melancholijna opowieść. Z perspektywy czasu Murdock nostalgicznie spogląda w przeszłość; ukłucie smutku wywołuje nie tylko śmierć ojca, ale również wspomnienie pierwszej randki, utraconej miłości. Nie zabraknie oczywiście spektakularnych pojedynków z superłotrami, akcji i szczypty humoru (który zapewnia gościnny występ Fantastycznej Czwórki), jednak Żółty to opowieść ukazująca ludzką stronę superbohatera, tę kruchą i wrażliwą, tak nam bliską. Recenzja.

Nowa granica (Darwyn Cooke, Egmont)
Utrzymana w klasycznym stylu historia prezentuje początki Batmana, Supermana, Wonder Woman, Green Lanterna i innych członków Ligi Sprawiedliwości. Zimnowojenny klimat i mocne osadzenie komiksu w historycznych realiach stoją na pierwszy rzut oka w kontraście do cartoonowej kreski, jaką posługuje się Darwyn Cooke. Tak naprawdę Nowa Granica to fabularny i graficzny hołd, jaki Kanadyjczyk składa klasycznym historiom obrazkowym ze Złotej i Srebrnej Ery. Nostalgiczna, wzruszająca przygoda.


Krzesło w piekle (Krzysztof Gawronkiewicz, Kultura Gniewu)
Przekrojowy, kompleksowy przegląd twórczości popularnego Gawrona. Imponująco wydany album (tak pod względem gabarytów, edytorskiej dbałości, jak i zawartości), jakiego brakowało na polskim rynku. Zbierający krótkie formy, fragmenty dłuższych komiksów, alternatywne wersje plansz i okładek pozwala na pełniejsze spojrzenie na twórczość artysty. Uzupełniony przez autorskie komentarze i teksty współpracowników album ukazuje ewolucję stylu Gawrona i pozwala na zakulisowe odszukanie towarzyszących mu przez życie inspiracji.


Stwórca (Scott McCloud, Wydawnictwo Komiksowe)
Stwórca to powrót McClouda do tworzenia fabuł po kilkunastu latach przerwy, podczas których poświęcił się teorii komiksu. Zamknięta w 500 stronach historia, choć momentami ckliwa i banalna, została fenomenalnie opowiedziana. Kto jak kto, ale McCloud zna się doskonale na relacji kadrów i dymków, potrafi przekuć teorię w praktykę. Dynamicznie prowadzona narracja, zgrabnie żonglowanie tonacjami, sympatyczni bohaterowie - wszystko to sprawia, że od Stwórcy trudno się oderwać.


Dawid Boring (Daniel Clowes, Kultura Gniewu)
Kolejne wielkie nazwisko na liście. Tym razem Clowes tworzy pełną absurdalnego humoru rzeczywistość, zaś bohaterem, wokół którego kręci się fabuła, czyni podbijającego niewieście serca i użalającego się nad sobą Dawida. Komiks Clowesa jest pełen niespodzianek i fabularnych twistów. Mamy tu historię miłosną, komiks o superbohaterze, fragmenty wyciągnięte jakby z kryminału noir. Wszystko zaś okraszono sporą dawką czarnego humoru. Wymagająca, ale niezwykle satysfakcjonująca lektura.


Toshiro (Jai Nitz, Janusz Pawlak, Kultura Gniewu)
Lżejsze klimaty. Pulpowa opowieść o mechanicznym samuraju napędzanym parą i siekającym zastępy zombie. Clerence Weatherspoon (pseudonim Pawlaka). którego pamiętają z pewnością czytelnicy Produktu, po latach milczenia powraca z pełnometrażowym albumem wydanym przez Dark Horse Comics. Czego tu nie ma! Wiktoriańska sceneria doskonale współgra z pełną szalonej akcji fabułą. Miks pomysłów i twórcza swoboda pozwoliły na realizację niezapomnianego klimatu. Toshiro z pewnością zadowoli miłośników komiksowej grozy i szybkiej akcji.


Gigantyczna broda, która była złem (Stephen Collins, Wydawnictwo Komiksowe)
Debiut Stephena Collinsa to komiks zaskakujący wyjściowym pomysłem. Na wyspie Tutaj nikt nie nosi zarostu. Uporządkowaną rzeczywistość burzy niespodziewane pojawienie się brody na twarzy głównego bohatera. Broda rośnie w zastraszającym tempie i szybko staje się problemem dotykającym całe społeczeństwo. Komiks Collinsa łączy społeczną satyrę, specyficzne poczucie humoru i intrygujące eksperymenty na poziomie formy.


Czary zjary (Simon Hanselmann, Timof i Cisi Wspólnicy)
Wielkie zaskoczenie. Pierwsze wrażenie było odpychające - przykładowe plansze (koślawa kreska) ani pojedyncze historie (wulgarne, bezsensowne, mocno kwasowe poczucie humoru) nie zachęcały do lektury. Gdy jednak sięgnąłem wreszcie po Czary zjary i wciągnąłem skondensowaną dawkę, to nie mogłem się oderwać. Siedziałem pół godziny na betonowych schodach i czytałem, co kilka stron zaśmiewając się w głos. Polecam w dużych dawkach, choć pewnie nie każdemu przypadnie do gustu. Mocno poryta rzecz, ale wszyscy miłośnicy elementu baśniowego znajdą w niej pewnie dziwnie znajome motywy.


Wróć do mnie jeszcze raz (Bartosz Sztybor, Wojciech Stefaniec, Timof i Cisi Wspólnicy)
Całkowicie odjechany fabularnie i graficznie komiksowy trip. Osobista i niezwykle sugestywna wizja, imponująca odwagą i sposobem podejmowanego tematu. Graficznie petarda, historia o miłości i nałogach osadzona gdzieś na skrzyżowaniu jawy i snu nokautuje czytelnika intensywnością i realnością. Trudna, acz niebezpiecznie fascynująca lektura.

W powyższej topce nie uwzględniałem albumów, które były częścią serii. W tym momencie polecam więc kilka serii, które zdecydowanie warto czytać:
Parker (Taurus Media)
Fatale/Saga/Chew (Mucha Comics)

Pamiętajcie o moim facebookowym fanpage'u. Do przeczytania!

4 komentarze:

  1. O jak fajnie. Czytałam trzy z nich, każdy był absolutnie wyjątkowy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak tylko trzy to polecam nadrobić pozostałe! :) A które czytałaś?

    OdpowiedzUsuń
  3. Stwórcę, Gigantyczną brodę oraz Zrozumieć komiks. Z Twojego zestawienia wyrzucam superbohaterów, bo to wybitnie nie moja bajka, ale za to mocno zainteresował mnie Dawid Boring i Czary zjary.

    OdpowiedzUsuń
  4. Akurat superbohaterom z tej listy warto chyba dać szansę, nawet jak się nie przepada za trykotami. Ale Twoja decyzja, nie namawiam (zbyt usilnie).

    OdpowiedzUsuń

Na tym blogu tylko Grzybiarz może być Anonimowy...