Strony

wtorek, 2 maja 2017

Recenzja: Chew, tom 6 - Babeczki nie z tej ziemi

Babeczki nie z tej ziemi to półmetek autorskiej serii Johna Laymana (scen.) i Roba Guillory'a (rys.). Kto zetknął się wcześniej z cybopatą Tonym Chu, ten wie, że może spodziewać się niespodziewanego! Jazda bez trzymanki trwa w najlepsze, fabuła pędzi przed siebie w zawrotnym tempie, a każda strona wypchana jest po brzegi szalonymi pomysłami.




Kiedy wydawało mi się, że autorzy Chew odkryli już wszystkie karty, nieoczekiwanie wprowadzają do serii powiew świeżości. Miano głównego bohatera serii przejmuje Toni Chu, siostra bliźniaczka Tony'ego, który w wyniku wydarzeń z tomu piątego jest chwilowo niedostępny. Zmiana protagonisty wpłynęła na zmianę perspektywy – świat przedstawiony zostaje pokazany czytelnikom z innego punktu widzenia. Jest to spore urozmaicenie, mamy bowiem okazję nie tylko lepiej poznać siostrę Tony'ego dysponującą równie ciekawą mocą co on, ale również dostajemy dostęp do informacji, do których Tony dostępu nie miał (jak powracający żart o wspólnej przeszłości Toni i agenta Caesara), przez co w prosty, acz interesujący sposób poszerzamy swą wiedzę o szalonym świecie cybopatów. Zagrywka ze zmianą protagonisty serii nie jest jednak tylko wygodnym scenariuszowym wytrychem, którym Layman przyciąga uwagę odbiorcy, ale również sensownie popycha zawiłą fabułę do przodu, wydarzenia nabierają rozpędu, a brutalny finał (odważnie zestawiony ze wspomnieniami z dzieciństwa rodzeństwa Chu) robi piorunujące wrażenie i z pewnością wpłynie na dalsze losy Tony'ego.

Wisienką na torcie jest interludium, czyli przygody tajnego agenta Poyo. Specjalny zeszyt dodany do albumu wynosi serię Laymana i Guillory'ego na wyżyny absurdu i może powodować odrętwienie twarzy od nieustannie poszerzającego się uśmiechu podczas lektury. Szósty tom Chew konsekwentnie rozwija niebanalną wizję, zapoczątkowaną w Przysmaku konesera. Dziś, pięć tomów później, seria wciąż potrafi zaskoczyć wiernych czytelników, a jej równy poziom zasługuje na uznanie.

8/10

Dziękuję wydawnictwu Mucha Comics za udostępnienie egzemplarza komiksu do recenzji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Na tym blogu tylko Grzybiarz może być Anonimowy...