Detektyw
Tony Chu jest cybopatą. Posiada
niespotykaną umiejętność – kęs każdego jedzenia pozwala mu odkryć historię spożywanego
posiłku. Wie, na jakim drzewie rosło jabłko, które ugryzł, wie gdzie i jak
zabito krowę, z której później zrobiono burgera. Jego niespotykane umiejętności
szybko zostają dostrzeżone przez wydział przestępstw szczególnych
amerykańskiego departamentu ds. żywności i leków (w skrócie: FDA), najpotężniejszej organizacji na
świecie. Świecie, w którym mięso kurczaka jest nielegalne, podobnie jak kurze jaja, a morderców można schwytać kosztując ciał ich ofiar.
Przysmak konesera
zaskakuje szalonymi i odważnymi pomysłami, mnóstwem czarnego humoru i ciekawymi
postaciami. Dzięki mieszance gatunków każdy powinien znaleźć coś dla siebie –
mamy tu kryminalne zagadki, odrobinę gore (w końcu można głównego bohatera
nazwać kanibalem, ale nie róbcie tego, nie przepada za tym przezwiskiem),
rasową komedię pomyłek oraz kilka interesujących wątków, które zapowiadają
między innymi płomienny – i być może nieszczęśliwy – romans. Kto wie, w jakim
jeszcze kierunku podąży ta historia? John
Layman ma mnóstwo pomysłów, które z pozoru do siebie nie pasują, ale odpowiednio
wymieszane i doprawione smakują doskonale. Ponadto sprawia wrażenie
scenarzysty, który nie boi się eksperymentować. Chwała mu za to, bo dzięki
temu Chew może tylko zyskać.
Rysunkami
zajął się Rob Guillory. Jego kreska
jest bardzo dynamiczna, doskonale sprawdza się w szalonej historii Laymana. Charakterystyczny cartoonowy
styl (w swej kanciastości przypominający nieco dokonania Humberto Ramosa)
doskonale oddaje charaktery bohaterów, przemyślana kompozycja plansz w
połączeniu z ciekawym kadrowaniem (zwróćcie uwagę na zawrotną ilość
poliptychów) sprawia, że kolejne strony Chew
przewracają się niemal same – niezależnie czy jesteśmy świadkami uprzejmej
wymiany zdań między Chu a jego
przełożonym, czy obserwujemy spektakularne starcie bohaterów z rosyjskimi przemytnikami.
Najnowsza
publikacja Muchy Comics to strzał w
dziesiątkę. Komiks jest szalony, podejmuje niespotykany temat, pęka od pomysłów
i bezpardonowego humoru. Scenarzysta nie boi się wprowadzać do opowieści
pomysłów, które wielu uzna za niesmaczne. Widać, że zarówno on, jak i rysownik,
który będzie od teraz chyba moim ulubionym cartoonistą, doskonale się bawią. Przysmak konesera to pierwsze pięć
zeszytów tworzące zamkniętą całość z zakrojonej na sześćdziesiąt numerów
opowieści. Jestem pełen podziwu i z niecierpliwością oczekuję kolejnych tomów. Mucha kolejny raz perfekcyjnie trafiła
w mój gust.
8/10
Dziękuję
wydawnictwu Mucha Comics za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Inne recenzje komiksów wydanych przez Image:
2 komentarze:
Zaczynając czytać ten komiks x lat temu, w życiu bym nie pomyślał, że nadejdzie dzień, w którym ukaże się on drukiem na naszym rodzimym rynku. Wielki szacun dla Muchy, że się odważyła; mam nadzieję, iż będzie kolejny - obok Sagi - hit wydawniczy, bo to świetna historia jest :D.
Oby tak właśnie było, fajnie, że Mucha wypełniła lukę na rynku i wydaje komiksy Image, bo to świetne tytuły. W końcu nie samym Marvelem i DC człowiek żyje, a Image to alternatywa na najwyższym poziomie.
Prześlij komentarz