Wydawnictwo Ongrys systematycznie od kilku lat raczy czytelników
wznowieniami komiksów często już zapomnianych, a sygnowanych nazwiskami
tzw. klasyków. W najnowszym rzucie możemy przeczytać Przygody
szeregowca Kromki Jerzego Wróblewskiego i dowiedzieć się, jak
bohaterski wąsacz Tajfun rozwiązuję Zagadkę układu C-2.
Czwarty tom Z archiwum Jerzego Wróblewskiego przynosi zmianę konwencji i formy. Po dwóch westernowych tomach prezentujących dłuższe historie, Przygody szeregowca Kromki to zbiór komiksowych pasków publikowanych pierwotnie w „Żołnierzu Polski Ludowej” od 1962 roku. Jak sugeruje tytuł, obcując z komiksem będziemy mieli okazję poznać wojskowego Kromkę – bohatera poczciwego, niezbyt rozgarniętego i pechowego. Ponad sto pasków zebranych w albumie prezentuje różny poziom – niektóre są zabawne, niektóre absurdalne, zdarzą się też te epatujące okropnie suchym humorem. Zważywszy na czas, jaki upłynął od pierwotnej publikacji, niektóre z nich są już, niestety, nieaktualne. Pod koniec albumu znajdziemy kilka rysunkowych żartów. Wszystkie one, zarówno paski jak i żarty, mają wspólną cechę: narysowane są lekko, charakterystyczną cartoonową kreską Wróblewskiego.
Z kolei Tajfun. Zagadka układu C-2 Tadeusza Raczkiewicza zabiera nas w międzygwiezdną podróż w szafarzu klasycznego science-fiction. Historia jest przegadana, nieco niejasna poprzez nagromadzenie atrakcji – narracja prowadzona jest zupełnie inaczej niż we współczesnych komiksach, stąd i początkowy problem z „wgryzieniem” się w opowieść. Rysunki są toporne – zarówno projekty postaci jak i statków kosmicznych są bardzo „oldschoolowe”, zwłaszcza pokryte charakterystyczną paletą barw. I choć po tym, co napisałem, może się wydawać, że Tajfun. Zagadka układu C-2 to istna porażka, to wcale tak nie jest. To komiks urokliwy, dokument tego, jak kiedyś wyobrażano sobie i tworzono fantastykę naukową, jak prowadzono komiksową narrację. Może jako komiks akcji osadzony w odległej galaktyce nie spełnia oczekiwań dzisiejszego czytelnika, ale sprawdza się jako interesująca ciekawostka - warto poznać debiutanckie przygody Tajfuna, który w tym roku kończy 30 lat.
Największym problemem obu opisywanych komiksów jest nieubłaganie płynący czas, który nie był dla nich łaskawy. Przez lata wrażliwość i oczekiwania czytelników się zmieniły – bohaterski Tajfun i fajtłapowaty szeregowiec Kromka są bohaterami minionych czasów. Lektura ich przygód nie wywołuje już pożądanych emocji. Mimo wszystko, warto po nie sięgnąć, historyczna wartość obu pozycji jest nieoceniona.
Czwarty tom Z archiwum Jerzego Wróblewskiego przynosi zmianę konwencji i formy. Po dwóch westernowych tomach prezentujących dłuższe historie, Przygody szeregowca Kromki to zbiór komiksowych pasków publikowanych pierwotnie w „Żołnierzu Polski Ludowej” od 1962 roku. Jak sugeruje tytuł, obcując z komiksem będziemy mieli okazję poznać wojskowego Kromkę – bohatera poczciwego, niezbyt rozgarniętego i pechowego. Ponad sto pasków zebranych w albumie prezentuje różny poziom – niektóre są zabawne, niektóre absurdalne, zdarzą się też te epatujące okropnie suchym humorem. Zważywszy na czas, jaki upłynął od pierwotnej publikacji, niektóre z nich są już, niestety, nieaktualne. Pod koniec albumu znajdziemy kilka rysunkowych żartów. Wszystkie one, zarówno paski jak i żarty, mają wspólną cechę: narysowane są lekko, charakterystyczną cartoonową kreską Wróblewskiego.
Z kolei Tajfun. Zagadka układu C-2 Tadeusza Raczkiewicza zabiera nas w międzygwiezdną podróż w szafarzu klasycznego science-fiction. Historia jest przegadana, nieco niejasna poprzez nagromadzenie atrakcji – narracja prowadzona jest zupełnie inaczej niż we współczesnych komiksach, stąd i początkowy problem z „wgryzieniem” się w opowieść. Rysunki są toporne – zarówno projekty postaci jak i statków kosmicznych są bardzo „oldschoolowe”, zwłaszcza pokryte charakterystyczną paletą barw. I choć po tym, co napisałem, może się wydawać, że Tajfun. Zagadka układu C-2 to istna porażka, to wcale tak nie jest. To komiks urokliwy, dokument tego, jak kiedyś wyobrażano sobie i tworzono fantastykę naukową, jak prowadzono komiksową narrację. Może jako komiks akcji osadzony w odległej galaktyce nie spełnia oczekiwań dzisiejszego czytelnika, ale sprawdza się jako interesująca ciekawostka - warto poznać debiutanckie przygody Tajfuna, który w tym roku kończy 30 lat.
Największym problemem obu opisywanych komiksów jest nieubłaganie płynący czas, który nie był dla nich łaskawy. Przez lata wrażliwość i oczekiwania czytelników się zmieniły – bohaterski Tajfun i fajtłapowaty szeregowiec Kromka są bohaterami minionych czasów. Lektura ich przygód nie wywołuje już pożądanych emocji. Mimo wszystko, warto po nie sięgnąć, historyczna wartość obu pozycji jest nieoceniona.
Tutaj pisałem o drugim tomie Z archiwum Jerzego Wróblewskiego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz