Syn
Minotaura, dekapitator, po prostu Norgal, czyli ogromny siwy brodacz
ze swadą wymachujący wielgaśnym mieczem i trzymający pod pachą
głowę czarownicy, która bez przerwy miele ozorem – oto
główny bohater Head Loppera. A jaki bohater, taka cała
fabuła: przegięta, bezpretensjonalna, dostarczająca czystej
komiksowej radochy.
Na
pierwszy rzut oka to standardowe heroic fantasy – mamy królestwo
nękane przez złego czarnoksiężnika i jego potwory, mamy dzielnego
męża, który podejmuje się rozwiązania problemu, mamy
zakulisowe intrygi na dworze i worek złota w nagrodę. Jednak już
pierwsze strony udowadniają, że oto trafiliśmy na coś świeżego,
a duża w tym zasługa nie tylko szalonego humoru, ale i dopracowanej
warstwy graficznej. Head Lopper to trochę komiks-paradoks –
z jednej strony opowiada historię opartą na schematach, ale dzięki
swojemu bezpretensjonalnemu podejściu czyta się ją z wypiekami na
twarzy, z drugiej Andrew MacLean (rysownik i scenarzysta komiksu)
posługuje się uproszczoną kreską, ale jednocześnie ma
niecodzienny zmysł kompozycji i po prostu wie, jak opowiadać
obrazem, dlatego plansze robią wrażenie.
Akcja
toczy się wartko, bohaterów trudno nie polubić (zwłaszcza
gadatliwej głowy wiedźmy, która rzuca na lewo i prawo
kąśliwymi uwagami), również rysunkowo Head Lopper potrafi zaskoczyć (kolory, kadrowanie, dynamizm, wspomniana
kompozycja plansz). Czuć tu undergroundowe korzenie (zanim serię
przejęło wydawnictwo Image MacLean wydał pierwsze zeszyty własnym
sumptem) i miłość do komiksowego medium. Jeśli szukacie prostej,
acz diabelnie satysfakcjonującej rozrywki w gatunkowym szafażu to
koniecznie sięgnijcie po Head Loppera. Kawał porządnego
komiksu.
8/10
Polska
edycja Head Loppera ukazała się dzięki Non Stop Comics.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Na tym blogu tylko Grzybiarz może być Anonimowy...