Duchy Orwaldu to jednocześnie pierwsza część sześcioodcinkowej serii, jak i historia osadzona w tym samym świecie co Wpatrzeni ze Wzgórza (2016). O ile w poprzednim albumie Norbert Rybarczyk przedstawiał losy bohaterów, których przygody możemy pamiętać jeszcze z magazynu komiksowego Jeju (2005-2009), tak tym razem zwraca się ku młodszemu pokoleniu.
Pająk Edward, Cyklop Ummo, Kret Kretyn - paczka kumpli, którzy mogą przesiedzieć całą noc na plaży popijając sok, wspólnie grać w kapeli, a gdy trzeba - uratują świat przed potworami z innego wymiaru. Dziś wiodą spokojne rodzinne życie, tylko Ummo wciąż poszukuje przygód. Gdy serce Embli zostaje skradzione, a brama między Orwaldem a mrocznym wymiarem staje otworem, bohaterowie znów będą mieli pełne ręce roboty. Tym razem po ich stronie stanie kapłanka prastarej bogini, legendarna wojowniczkę Koccinell, a w całą sprawę wplączą się dzieciaki.
Wpatrzeni ze Wzgórza urzekali melancholijnym klimatem, sporą dozą liryczności i zawsze aktualną refleksją o ogromnej mocy przyjaźni. Duchy Orwaldu to dwadzieścia stron czystej akcji. Trudno złapać oddech, a część wydarzeń znajdzie swe konsekwencje dopiero w kolejnych zeszytach. Choć fabuła wydaje się na razie niezbyt wyszukana (stare dobre ratowanie świata), to czuć tu Przygodę, która unosi się nad kadrami i właśnie ona sprawia, że z niecierpliwością wypatruję kontynuacji. Świat przedstawiony jest oryginalny, zachowanie Ummo ("wujka Ummo") jak zawsze wywołuje uśmiech na twarzy, a cliffhanger na końcu działa tak, jak powinien, więc naprawdę - nikt nie powinien być zawiedziony.
Największe wrażenie robi strona graficzna. Norbert świetnie czuje opowiadanie obrazem - komiks byłby zrozumiały nawet bez dialogów wpisanych w dymki. Kadry są dynamiczne, a przejścia pomiędzy kolejnymi scenami płynne. Projekty postaci urzekają swą dziwnością, zaś gotowe plansze - po brzegi wypełnione klimatycznymi barwami - chciałoby się powiesić na ścianie (wrzucam kilka w komentarze, sami sprawdźcie jaka to piękna robota). Cartoonowy styl, doskonałe wyczucie medium, dynamika, kolory - wszystko tu działa idealnie i wzajemnie się dopełnia.
Duchy Orwaldu to bardzo dynamiczna zajawka większej przygody, która spełnia swe zadanie - rozstawia pionki na szachownicy przyszłych wydarzeń i skutecznie kradnie uwagę czytelnika. Po lekturze pierwszego zeszytu czuję niedosyt i najzwyczajniej w świecie chcę więcej. Pierwszy raz od dawna mogę z pełną odpowiedzialnością powiedzieć: "tęsknię za tobą, zeszytówko".
8/10
Komiks Duchy Orwaldu ukaże się nakładem AMAROK Comics. Premiera odbędzie się podczas 30. Międzynarodowy Festiwal Komiksu i Gier w najbliższy weekend.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Na tym blogu tylko Grzybiarz może być Anonimowy...