Z piątki oryginalnych Avengers Wasp zdawała się zawsze pozostawać na uboczu uniwersum Marvela. Hulk i Iron Man od początku byli w czołówce świata Domu Pomysłów, Thor - raz bliżej, raz dalej, w końcu zapewnił sobie w niej stałe miejsce za sprawą występów w MCU i runu Jasona Aarona. Tymczasem Hank Pym zmieniał pseudonimy jak rękawiczki, a przy okazji dał nam Ultrona.
Wasp tymczasem zawsze przebywała w okolicach Avengers, czasem nawet przewodziła zespołowi, ale nigdy nie była w jego centrum. Nawet w kinowej adaptacji otrzymaliśmy starszą wersję postaci, której — mimo występu w trzech produkcjach — prawie w ogóle nie poznaliśmy.
Tymczasem w 2023 roku Janet van Dyne obchodziła swoje sześćdziesięciolecie. Zacna to okazja, by dać jej pięć minut, a przy okazji przybliżyć nieco historię postaci. Zadanie to przypadło Alowi Ewingowi i Kasi Niemczyk. Scenarzysta, który zrewolucjonizował historie o Hulku, postawił na zestawienie starego i nowego. Oto obie Wasp — Janet i Nadia (córka Pyma) - łączą siły, by stawić czoła złu z przeszłości. Nie jest to specjalnie odkrywcze, ale sprawdza się na poziomie mini eventu.
Czy "Małe światy" są same w sobie satysfakcjonującą historią? Niezbyt. Natomiast sprawdzają się one jako wprowadzenie do postaci, która zawsze była gdzieś w tle, ale nigdy w świetle reflektorów. W komiksie poznamy historię Wasp, jej motywacje i niektóre z głównych bolączek. Ewing oszczędził nam na szczęście zbytniego skupienia się na toksycznej relacji Janet z Hankiem.
Komiks utrzymany jest w klimacie retro, co podkreślają rysunki Kasi Niemczyk. Cieszy, że polska artystka otrzymała kolejne zlecenie od Marvela po "Mockingbird", a jej prace wciąż prezentują bardzo wysoki poziom.
"Małe światy" to miła i szybka w lekturze prezentacja postaci superbohaterki. Szkoda, że nieco ginie w tym Nadia, zlewająca się nieco ze swoją macochą. Co ciekawe, finał zapowiada ciąg dalszy. Ten poznamy zapewne w innej serii.
W tomie znalazł się także reprint pierwszej historii z Wasp, czyli 44. zeszytu "Tales to Astonish" z 1963 roku. Scenariusze Stana Lee to dziś ciężki kawałek chleba, więc należy to traktować głównie jako ciekawostkę.
6/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Na tym blogu tylko Grzybiarz może być Anonimowy...