Pierwsze dwa tomy serii Jamesa Tyniona IV i Werthera Dell’Edery przedstawiały przygodę w stylu „Stranger Things” dla dorosłych. Kreskówkowa, często umowna kreska ukazywała małe amerykańskie miasteczko, którego małoletni mieszkańcy padają ofiarą tajemniczych bestii. Komiks nie szczędził nam widoku dzieciaków rozrywanych na strzępy, dlatego też po trzecim tomie, prezentującym finał pierwszej historii, spodziewałem się gorefestu. Niespodzianka. Oto zamiast iść w masakrę, autorzy skupiają się na staraniach bohaterów, by do takowej nie doszło.
Z jednej strony mamy Ericę, zabójczynię potworów, która szuka rozwiązania najlepszego dla wszystkich. Z drugiej znajdują się pozostali przedstawiciele domu Slaughter, dla których mleko się rozlało, a wszyscy mieszkańcy Archer’s Park są niewygodnymi świadkami. Nagle okazuje się, że kryjące się w mrokach nocy bestie nie są największym zagrożeniem dla przerażonych cywili.
Tynion IV w ciekawy sposób wychodzi z tej kłopotliwej sytuacji, a finał zmagań w Archer’s Park można uznać za satysfakcjonujący. Niestety, sama seria powoli zmierza w stronę typowego horroru klasy B. Wyświechtany motyw tajemniczej organizacji psuje odbiór – tym bardziej, że najprawdopodobniej będzie on powracał w kolejnych tomach. Nie jestem także szczególnie ciekawy, gdzie Erica uda się po Archer’s Park. Wydaje się, że bohaterka będzie wędrować od miasta do miasta i rozwikływać lokalne problemy. Sięgnę po czwarty tom, ale jeśli nie znajdę tam „haczyka”, możliwe, że będzie to koniec mojej przygody z domem Slaughter.
7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Na tym blogu tylko Grzybiarz może być Anonimowy...