Miałem dziś pisać tylko o kolejnej publikacji, ale postanowiłem nadrobić jeszcze kilka tematów, o których chciałem napisać o dłuższego czasu, ale nie mogłem się zebrać.
O Oscarach:
(w niektórych kategoriach nie mam pojęcia na co postawić, więc je omijam)
- Z nominowanych w tym roku filmów do nagrody Akademii w kategorii Best picture najbardziej podobał mi się oczywiście Django. Affleckowa Operacja Argo o dziwo też bardzo dobra, podobnie jak Bestie z południowych krain. A wygra pewnie Lincoln.
- Najlepszy aktor pierwszoplanowy? Batalia rozegra się pomiędzy Danielem Day-Lewisem a Jaoquinem Phoenixem. Kto wygra nie jestem w stanie powiedzieć, czas pokaże.
- Jeśli chodzi o aktora drugoplanowego, to stawiam albo na Waltza albo na Hoffmana.
- Drugoplanowa aktorka? Proste, że
SelinaAnne Hathaway, nie musiała się nawet wysilać, bo konkurencja praktycznie zerowa.
- W temacie reżyserii wbrew wszystkim postawię na Benha Zeitlina, bo jego Bestie mnie oczarowały. Nie powaliły, ale były cudownie magiczne.
- Nagroda za najlepszy scenariusz oryginalny powinna powędrować do Wesa Andersona za Moonrise Kingdom. Film w całości jest cudownie uroczy, ale skoro nie jest nominowany w innych kategoriach, to niech chociaż za scenar dostanie, a co!
- Najlepsza piosenka - niespodzianek nie ma. Posłuchajcie sami.
- Najlepsza animacja długometrażowa - tu jest problem, bo wszystkie z animacji stoją na podobnie wysokim poziomie. Po zastanowieniu oddaję głos na ParaNormana. Najbardziej rozczarowała mnie natomiast Merida.
- Jeśli zaś chodzi o animacje krótkometrażowe, to też nie mam problemu z wyborem. Najciekawiej prezentuje się Po uszy i to właśnie temu filmikowi kibicuję, bo jest porządnie zrealizowany i ma świetne pomysły. Adam i Pies mnie wynudził, w Simpsonach było za mało Simpsonów, Fresh guacamole jest zaledwie ciekawostką (i to taką samą, jak wszystkie poprzednie filmy tych twórców), zaś sławny Paperman, mimo że nie można odmówić mu zalet (klimat, muzyka, animacja), to jest dość wtórny.
Tyle o Oscarach. Pozostając przy filmach - nowa Szklana Pułapka jest beznadziejna. Mam dużo argumentów, którymi mogę podeprzeć tą tezę, ale to materiał na osobny wpis. Szczerze mówiąc, nie mam nawet ochoty pisać o tym filmie, ale chyba przyjdzie kiedyś czas, by to z siebie wyrzucić ku uciesze gawiedzi.
Przejdźmy do publikacji, o której wczoraj wspominałem. Magazyn Krakowski opublikował mój artykuł poświęcony krakowskiej scenie komiksowej. Jest między innymi o KKK oraz o Małopolskim Studiu Komiksu. Na dokładkę dochodzi wywiad z Rafałem Szłapą (tym razem przeprowadzony bardziej tradycyjnie) i dwie nowe ilustracje, z czego jedna premierowa. Jeśli jakiś niedogolony młodzieniec bądź piękna panna będą Wam wciskali na ulicy Magazyn, to weźcie. I przeczytajcie.
Na koniec kolejna z moich zabawnych, ulicznych historii. Szewska, Rynek Główny, Kraków, koło drugiej w nocy. Wracam z kolegami z piwa, trochę chwiejnie, acz z uśmiechem na ustach. Jak to ja. Znaczy, jak to ja, że z uśmiechem, bo nie tak znowu zawsze chwiejnie! Nagle podbija jakiś napruty gość koło trzydziestki, pcha mnie i krzyczy: JEDZIESZ PO SZYNACH?! JEDZIESZ PO SZYNACH?!
Byłem tak zaskoczony, że nawet nie zauważyłem tego popchnięcia, tylko zacząłem się zastanawiać o jakie szyny chodzi. Do dziś nie wiem, bo koledzy zareagowali. Z właściwą im porywczością.