> expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

poniedziałek, 6 listopada 2017

Catwoman: Nie ma lekko

Ed Brubaker to jeden z tych nielicznych scenarzystów, których komiksy biorę w ciemno. Niezależnie, czy pisze swoje autorskie serie (doskonale poprowadzona „Velvet”, klimatyczne „Fatale”), czy pracuje dla Marvela albo DC, niemal zawsze sprowadza historię na poziom ulicy, doprawiając mrokiem i beznadzieją. Nie inaczej jest z „Catwoman” wydawaną w ramach DC Deluxe. Drugi tom o podtytule „Nie ma lekko” to kolejny romans scenarzysty z czarnym kryminałem.




Na niemal 400 stronach Brubaker opowiada dwie dłuższe fabuły, które okala kilka mniejszych przygód kociej włamywaczki. Skupmy się jednak na daniu głównym: w pierwszej opowieści Selina mierzy się z nowym mafijnym bossem, Czarną Maską, który okazuje się twardym graczem i panna Kyle może się tylko cieszyć, że koty mają dziewięć żyć. W drugiej części albumu Kotka wraz ze swą podopieczną Holly wyrusza w podróż po Stanach kradzionym samochodem (niczym Thelma i Louise), a wycieczka szybko zmienia się w ciąg niebezpiecznych przygód, wśród których znajdzie się nawet miejsce na starcie z egipskim kultem pradawnej kociej bogini.

Akcji nie brakuje, a formuła opowieści drogi pozwala Brubakerowi na uatrakcyjnienie fabuły poprzez zmianę scenerii oraz gładkie wprowadzenie nowych postaci. Gościnne występy zaliczy nie tylko Batman, ale również Wildcat, z którym Selina stworzy niezły duet. Brubaker duży nacisk kładzie na historię i ewolucję bohaterów – wywraca świat Catwoman do góry nogami, niweczy wysiłki uczciwej pracy na rzecz społeczeństwa, odbiera najbliższych, przywołuje duchy przeszłości. Nie boi się pokazać swojej bohaterki pokonanej, ze łzami w oczach. Tylko po to, by na kolejnych stronach udowodnić, że każdy kryzys czyni Catwoman silniejszą. Wielowymiarowa kreacja Kotki to jeden z największych atutów serii Brubakera. To nie tylko seksowna włamywaczka w obcisłym kostiumie, ale kobieta, która krwawi, płacze i nie umie naprawić przegrzanego silnika. Dzięki pierwszoosobowej narracji przywołującej na myśl klasyczne czarne kryminały możemy spojrzeć na kotkę nie tylko jej własnymi oczami, ale również z perspektywy zakochanego w niej prywatnego detektywa i jej najbliższej przyjaciółki, co tylko pogłębia złożony portret charakterologiczny bohaterki.

W parze z doskonale nakreślonymi postaciami idzie gęsty klimat. Scenarzysta osadza akcję w najgorszych zaułkach, wśród drobnych przestępców, handlarzy narkotyków, skorumpowanych gliniarzy i drobnych złodziejaszków. Byłem zachwycony pierwszym tomem „Catwoman” z DC Deluxe, a „Nie ma lekko” tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że Brubaker doskonale czuje postać Catwoman oraz wciąż pisze wciągające i mroczne kryminały. Rysunki znowu działają na zasadzie kontrapunktu – cartoonowe, uproszczone (czasem wręcz za bardzo, zwłaszcza gdy ołówek po Cameronie Stewarcie przejmuje Javier Pulido), w stonowanej palecie barw. Trochę brakuje obecnego w pierwszym tomie Darwyna Cooke'a, ale z pewnością czuć tu jego wpływ.

Jeśli szukacie nieco ambitniejszego superhero, gdzie kolejne ratowanie świata zastępuje wciągająca kryminalna intryga, postacie to nie banda dziwaków w kolorowych strojach, a nadmiar dialogów Wam nie przeszkadza, to sięgnijcie po oba tomy „Catwoman” z DC Deluxe. Gwarantuję, nie zawiedziecie się. Sam z niecierpliwością wypatruję trzeciego woluminu, który zbierze do kupy pozostałe zeszyty runu Brubakera.

8/10

Recenzja została napisana dla serwisu AlejaKomiksu.com i tam pierwotnie opublikowana.

Brak komentarzy: