> expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

wtorek, 20 sierpnia 2019

Usagi Yojimbo Saga, tom 1 i 2 - recenzja


Długouchy samuraj bez pana przemierza XVI-wieczną Japonię. Pomaga potrzebującym, stawia czoła zbirom i demonom. Na 1200 stronach Stan Sakai kreśli fascynujący wizerunek Kraju Kwitnącej Wiśni czasów feudalnych i swojego zawsze honorowego bohatera, Miyamoto Usagiego. Przez swą prostoduszność i chęć pomocy królik-samuraj często wplątuje się w nieliche tarapaty, jednak dzięki sprytowi i opanowaniu do mistrzostwa sztuki władania mieczem udaje mu się z nich wyjść bez szwanku. Przynajmniej zazwyczaj.



Pierwszy tom „Usagi Yojimbo Saga” zbiera albumy „Cienie śmierci”, „Daisho” i „Pomiędzy życiem a śmiercią”, które oryginalnie wydało Dark Horse Comics pod koniec lat dziewięćdziesiątych (przedrukowując również miniserię z Żółwiami z wydawnictwa Mirage Studios). Tom drugi to „Pory roku”, „Ostrze bogów” (jeden z najlepszych tomów całego cyklu) i „Szare cienie” opublikowane na przełomie wieków. Królik-samuraj spotka w nich m.in. Wojownicze Nastoletnie Żółwie Ninja, będzie szukał potężnego generała, który odebrał mu dwa miecze (tytułowe „Daisho”) oraz spróbuje rozwiązać kryminalne intrygi u boku inspektora Ishidy.

Dłuższe historie przeplatają się z krótszymi – podobnie jak w serii „Hellboy” Mike'a Mignoli, tak i tutaj mamy zachowaną ciągłość przyczynowo-skutkową, choć większość fabuł można czytać bez znajomości poprzednich (na co zresztą polski czytelnik jest niejako skazany - „Usagi Yojimbo Saga” zbiera bowiem sześć pierwszych tomów wydanych pod szyldem Dark Horse Comics, pomijając poprzednie przygody samuraja publikowane przez Fantagraphic Books od 1984 do 1996 roku).

Na tym jednak podobieństwa z serią Mignoli się nie kończą. Również Stan Sakai chętnie sięga do folkloru i legend, a niejednokrotnie swoje opowieści buduje wokół przedmiotu, postaci lub wydarzenia, które miało wpływ na historię średniowiecznej Japonii. Nie musimy się jednak obawiać, że suche historyczne fakty odbiorą nam radość z lektury. Wręcz przeciwnie, wpleciony naturalnie w fabułę „wykład” o wykuwaniu samurajskich mieczy jest nie tylko interesujący, ale również sprawia, że stawka, o jaką toczy się gra w „Daisho”, automatycznie rośnie. Takich przykładów jest tu więcej.


Wiele przygód zaprezentowanych w tych tomach przybiera uniwersalną formę przypowieści – przewrotne puenty ukazują prawdziwą naturę ludzką, a ta niestety najczęściej jest daleka od ideału. Chciwość, pycha, zemsta – to one najczęściej napędzają przeciwników Usagiego. Sam długouchy wojownik jest nieprzyzwoicie wręcz uczciwy, jednak zawsze wierzymy w jego motywację czy podejmowane decyzje. Dzieje się tak między innymi dlatego, że Sakai prezentuje nam kilka opowieści z przeszłości głównego bohatera (zarówno z czasów, gdy jako dziecko był wychowywany przez swojego mistrza i dowiedział się, że wojna niewiele ma wspólnego z bohaterstwem, jak i z tych, gdy stawiał już swoje pierwsze kroki jako samodzielny samuraj i pękło mu serce). Wszystko to sprawia, że Usagi jest postacią wielowymiarową i skomplikowaną, a świat przedstawiony w komiksie – dzięki zgrabnie prezentowanemu tłu politycznemu (wojny domowe), wplataniu w opowieści wątków historycznych, a także powracającym postaciom z drugiego planu – tętni życiem.

Cartoonowy styl i antropomorficzne zwierzęta w rolach głównych to kolejne cechy charakterystyczne cyklu o Usagim. Stan Sakai nie tylko operuje świetną, przejrzystą i miłą dla oka kreską, ale również dobrze radzi sobie z dynamiką i kadruje w sposób pozbawiony monotonii. Wszystko to sprawia, że te monumentalne tomy (dwa razy 600 stron) czyta się z zapartym tchem. Wielkie bitwy, codzienne życie rolników, solowe pojedynki samurajów – niezależnie od sceny, rysunki i fabuła porywają i zapewniają rozrywkę na najwyższym poziomie. „Usagi Yojimbo” nie bez przyczyny uznawany jest za klasykę komiksu – zgrabnie łączy japońską historię z amerykańskim sposobem snucia opowieści. Pozycja obowiązkowa dla czytelników niemal w każdym wieku.

8/10


Brak komentarzy: