Terry’ego Pratchetta poznałem dokładnie połowę życia temu, gdy miałem jedenaście lat…

Po ukazaniu się ostatniej powieści ze Świata Dysku zewsząd dało się słyszeć opinie, że to nie ten sam Pratchett. Uważam jednak, że w pewnym sensie Para w ruch to godne zakończenie cyklu. Fabuła może i jest wątła, a postaci nie przypominają samych siebie ze wcześniejszych książek, jednak w szerszej perspektywie to zakończenie idealne.
Na Dysku pojawia się kolej żelazna, wielkiego wynalazcę, Leonarda z
Quirmu, człowieka renesansu zastępuje człowiek industrializacji – Dick
Simnel. Patrycjusz, władający miastem-państwem Ankh-Morpork, otrzymuje
dostęp do najdalszych części Dysku, bo tory docierają wszędzie.
Imperializacja Dysku dobiega końca, Vetinari zyskuje w praktyce
nieograniczoną władzę, choć oczywiście w teorii musi się liczyć z innymi
władcami. Kolejne części Świata Dysku można podporządkować kolejnym wielkim wydarzeniom z historii Wielkiej Brytanii – od czasów Tudorów w Trzech Wiedźmach i Wyprawie Czarownic, przez wynalezienie piłki nożnej w Niewidocznych Akademikach, po rewolucję industrialną właśnie. Pratchett,
jako konserwatywny nacjonalista, prawdopodobnie nie chciałby pisać już o
tym co nastąpiło później – o upadku Imperium Brytyjskiego. Może myśląc o
takim kluczu interpretacyjnym spojrzycie na ostatnią część Świata Dysku nieco łaskawszym okiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz