Po
wydarzeniach przedstawionych w albumie Łowca, Parker musiał zmienić
tożsamość. W sekwencji przywodzącej na myśl Mroczne przejście z
Bogartem z 1947 roku bohater zyskuje nową twarz – jeszcze brzydszą od
poprzedniej, jak komentuje to jego towarzysz. Spokój trwa szesnaście
miesięcy – po tym czasie Parker mierzy się z płatnym mordercą, którego
nasłał na niego dawny wspólnik. Przestępca postanawia przejść do
kontrataku i wypowiedzieć wojnę mafii – uderzyć tam, gdzie najbardziej
zaboli: w portfele gangsterów.
Firma to, podobnie jak Łowca, wartka i brutalna opowieść o mafijnych
porachunkach. To historia o twardych facetach i łatwych kobietach,
rozgrywająca się w ponurym świecie, gdzie rozwiązania siłowe to
najlepsze rozwiązania. Wraz z głównym bohaterem czytelnik zwiedzi Stany
lat 60., pozna mafijną hierarchię i wsiąknie w skomplikowaną intrygę.
Historia jest dobrze przemyślana, obfituje w retrospekcje i zaskakujące
fabularne twisty, a dzięki praktycznie nieustającej akcji trudno oderwać
się od lektury.
Jednym z największych plusów Firmy jest sam Parker – zwalisty
mężczyzna o kwadratowej szczęce i ogromnych pięściach. Niestroniący od
brutalności złodziej, który zabija bez mrugnięcia okiem, ale nie bez
powodu. Zaskakujący sprytem i przebiegłością, cichy jak kot i
niebezpieczny jak lew. Antybohater z prawdziwego zdarzenia,
niejednoznaczny moralnie, któremu gruboskórność dodaje jedynie uroku,
czyniąc z niego archetypicznego bohatera hardboiled, wyciągniętego jakby
z którejś powieści Rossa MacDonalda.
W warstwie graficznej czuć doświadczenie Cooke’a jako animatora.
Pierwsza sekwencja napadu, niemal całkowicie niema, małe kadry
skoncentrowane na detalach, częste ujęcia na zegary, ukazujące upływ
czasu, ptasia perspektywa – wszystko to sprawia wrażenie, jakby było
wyciągnięte z filmu animowanego i naprawdę doskwierał mi brak
klimatycznej ścieżki dźwiękowej. Lekturę urozmaica też stylizacja na
stare magazyny – w ten sposób Cooke ukazuje kolejne sekwencje kradzieży,
najpierw w formie opowiadania w detektywistycznym magazynie, później
cartoonowch komiksów prasowych.
Historię obserwujemy oczyma Parkera, jednak tylko kilka razy Cooke
pozwala sobie na pełną subiektywizację opowieści – np. w scenie
zdejmowania bandaży ukazanej z punktu widzenia głównego bohatera czy
rozmowy ze starą prostytutką, której dymki wypełniają „bla bla bla”,
pokazujące zainteresowanie Parkera rozmową. Jednolita paleta barw (tylko
trzy kolory: granatowy, czarny i biały), kanciastość kreski dodającej
stylowi Cooke’a dynamiki, a także klimatyczne kadrowanie i narracja
przywodzące na myśl klasykę filmów noir to mieszanka wybuchowa, której
nie możecie przegapić.
Ocena: 8/10
Ostatnie recenzje:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz