> expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

czwartek, 3 stycznia 2019

INVINCIBLE, tom 2

W drugim tomie Invincible Robert Kirkman (scenarzysta) i Ryan Ottley (rysownik) z powodzeniem kontynuują to, co działało w tomie pierwszym – bawią się znanymi superbohaterskimi motywami (bez zadęcia i aspiracji do dekonstrukcji gatunku, za to ze sporym wyczuciem absurdu), a epickie potyczki między superbohaterami i superłotrami przeplatają dobrze zarysowaną obyczajówką.



Wydarzenia, które rozegrały się w finale pierwszego tomu Invincible, wywróciły świat Marka Graysona i jego rodziny do góry nogami. Nastoletni superbohater musi odnaleźć się w nowej sytuacji, a także spróbować pogodzić przygotowanie do studiów i ratowanie kilku równoległych wymiarów. Dzieje się dużo, akcja skacze między szkolną stołówką i najdalszymi zakątkami kosmosu, a świat przedstawiony tętni życiem. W natłoku atrakcji Kirkman nie zapomina o swoich bohaterach i potrafi fascynująco pisać zarówno o problemach matki głównego bohatera, jak i jego skomplikowanych relacjach z dziewczyną.

Z lektury drugiego tomu Invincible płynie masa radochy. Dobrze zarysowane tło obyczajowe sprawia, że los bohaterów nie jest nam obojętny, serii nie brakuje humoru i na pewno nie można narzekać na nudę. Jednocześnie całość nie ma tej siły co finał poprzedniego tomu i trudno oprzeć się wrażeniu, że to album „przejściowy” – sporo zasygnalizowanych tu wątków doczeka się rozwinięcia dopiero w kolejnych tomach cyklu. Pozornie prosta fabuła, zbudowana z tego, co już wszyscy gdzieś widzieliśmy, w połączeniu z klimatyczną krechą Ottleya o cartoonowych korzeniach daje satysfakcjonujący efekt. Na pierwszy rzut oka widać, że twórcy włożyli w swoją pracę dużo serducha – tak powinny wyglądać wszystkie komiksy superhero.

8/10

Brak komentarzy: