> expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

czwartek, 2 października 2025

Bler, tom 9. Za dwie dwunasta, część 1 - recenzja

“Bler” zadebiutował na rynku w 2010 roku. Autorska seria Rafała Szłapy o superbohaterze (a może lepiej byłoby napisać: “mścicielu”) z Krakowa przeszła długą i zawiłą drogę. Zanim w ogóle ukazał się pierwszy tom, Rafał miał kilka podejść do serii, na przestrzeni których ewoluował nie tylko bohater, ale również forma komiksu. Od opowieści w odcinkach, przez klasyczną zeszytówkę, po malowane albumy w bardziej europejskim stylu. Gdy “Bler” trafił na rynek, był czymś niezwykłym – wyprzedził całą masę naszych herosów inspirowanych amerykańskimi superbohaterami (jak chociażby Biały Orzeł), opowiadał historię na poważnie (w przeciwieństwie do takiego Człowieka bez szyi, który był parodią), przede wszystkim zyskiwał dzięki osadzeniu w lokalnym kontekście. Bler żył w Polsce przełomu wieków, a jego Gotham City był Gród Kraka.



Od premiery “Lepszej wersji życia” minęło piętnaście lat i przez ten czas ukazało się dziewięć części serii (a także jeden spin-off). Wiele z nich doczekało się kilku wydań, które różnią się między sobą okładkami, pojawiła się też malowana wersja pierwszego tomu (“Pierwsza wersja życia” została pierwotnie zarzucona w procesie tworzenia, gdy “zwykły” rysunek okazał się bardziej wydajny w porównaniu do czasochłonnego malowania). Były plany, żeby seria zyskała nowe życie, a do Szłapy dołączyli inni scenarzyści – finalnie jednak rysownik i twórca postaci Blera zrezygnował z tych planów, zostawiając sobie całkowitą kontrolę nad prezentowaną fabułą. Ta również się zmieniła – początkowe tropy z opowieści superhero i horroru z czasem ustąpiły miejsca między innymi elementom postapokaliptycznym.


W najnowszym tomie, który ukazuje się cztery lata po poprzednim (to najdłuższa przerwa w publikowaniu serii, wcześniej nowe przygody Blera wychodziły co rok lub maksymalnie dwa lata), Rafał idzie z duchem czasu. W uniwersum krakowskiego bohatera pojawia się Sztuczna Inteligencja, która kontroluje świat i wyznacza Blerowi kolejne zadania. Ten uważa to za sposób na uratowanie większej liczby ludzi. Czy to jednak prawda, czy może stał się niewolnikiem wykreowanej rzeczywistości? Równolegle obdarzona kinetycznymi mocami Laura próbuje odnaleźć dawnego mentora, a w tym celu sprzymierzy się z jego starym wrogiem.


Tak zaczyna się wielki finał przygód “Blera”. Nieprzypadkowo w tytule mamy dopisek “część 1”, bowiem autor przedstawia rozbudowaną i epicką historię, w której ważą się losy ludzkości. Jeden 56-stronicowy album to za mało, żeby o tym opowiedzieć. Komiks spełnia swoje zadanie – rozstawia na szachownicy pionki, nakreśla stawkę i budzi apetyt na więcej. Rysunkowo jest jak zawsze porządnie – Rafał wie, jak opowiadać obrazem, żeby płynnie przechodzić pomiędzy scenami i tworzyć imponujące sekwencje. Fabularnie mamy tu dwa równoległe wątki, które ładnie się przeplatają, zwiększając dynamikę i prezentując wydarzenia z różnego punktu widzenia. Dobrym pomysłem było wprowadzenie pierwszoosobowej narracji w formie opowieści jednego z bohaterów. Wątki i postacie znane z poprzednich tomów łączą się i – jak podejrzewam – zmierzają do wybuchowej konkluzji.


Fajnie było wrócić do świata “Blera” po kilku latach przerwy. To jedna z najciekawszych serii autorskich na polskim rynku, konsekwentnie wymyślana i rysowana przez jednego twórcę. Solidna rzecz pod każdym względem, więc cieszę się, że wszystko wskazuje na to, że projekt zostanie doprowadzony do końca zgodnie z pierwotnym zamierzeniem. Na tylnej stronie okładki możemy zobaczyć zapowiedź drugiej części “Za dwie dwunasta”, a także dodatkowego tomu o tytule “Gorzkie sny”. Czyli otrzymamy zwieńczenie historii rozpoczętej w recenzowanym tomie (liczę na głośne fajerwerki), a następnie czeka nas – być może spokojniejszy – epilog. Wygląda mi to na nieźle przemyślany plan. Nie ukrywam – najnowszy komiks o Blerze sprawił, że z jestem ciekaw, co jeszcze autor wymyślił i gdzie w następnej kolejności zabierze swojego bohatera, a wraz z nim wiernych czytelników. Mam tylko nadzieję, że tym razem przerwa wydawnicza między kolejnymi tomami będzie znacznie krótsza.

Brak komentarzy: