> expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

środa, 6 stycznia 2010

Post 139 - Piasek w trybach


Nieznane przygody Mikołajka. Czuję się oszukany. Niby ponad 190 stron, a czytania na godzinę (dosłownie). Litery ogromne, dużo pustych kartek, do tego grube strony. Na tyle grube, że kilkakrotnie przewracając kolejną przeczytaną kartkę miałem wrażenie, że przewracam ich kilka. I sprawdzałem i wracałem. Ale się myliłem. Szkoda, bo książka wydaje się gruba, a cieniutka jest. I w sumie droga, jak na taką liczbę stron. Skok na kasę (50 urodziny, te sprawy), co niestety widać. Wiem, że twarda oprawa, kolorowe, malowane rysunki (cuda!) i znane nazwiska, ale jednak. Same historyjki natomiast genialne. Ale to było wiadome od początku. Szkoda, że jest ich tak mało.


Założyłem sobie konto na Facebooku. Chyba już totalnie zwariowałem.

Boli znowu zniszczył.

A tytuł dzisiejszej notki nawiązuje do bloga Fabryki Słów. Nowego. Ma genialny design, layout czy jak to się mówi w dzisiejszych czasach. Ma być pełno atrakcji. I w ogóle.

Przez Święta powtórzyłem sobie kilka filmów, które już widziałem w kinie, a po obejrzeniu na DVD nadal uważam za dobre lub bardzo dobre. Były to m.in. Bękarty Wojny (dla mnie nadal genialny), Harry Potter i Książę Pół-krwi (Czary Ognia nie przebija, a scena z wiązaniem buta jest najgorszą sceną w historii światowej kinematografii ever, ale nawet mimo to nadal mi się podoba) Indiana Jones i Królestwo Kryształowej Czaszki (nie ma tej mocy co stara trylogia (podobnie jak nowe Star Warsy), jednak gdy przymkniemy oko na kilka głupot to bardzo dobry film jednak jest), Quantum of Solace (tu akurat spodobało się bardziej niż w kinie).

1 komentarz:

Wesyr pisze...

Przygody Mikołajka tez mnie zawiodły. Zrobili sobie zarabianie kaski przy okazji filmu. Niestety kapitalizm nas otacza bezlitośnie.