> expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

piątek, 11 listopada 2022

Savage Avengers. Tom 1 - recenzja

Serii z Mścicielami jak mrówków. Tym razem tytuł nie przedstawia losów konkretnej drużyny Avengers. Pisany przez Gerry’ego Duggana komiks skupia się na tułaczce Conana Barbarzyńcy przez świat Marvela i jego krótszych bądź dłuższych team-upach z jego kolejnymi bohaterami. Wychodzi nawet zabawnie.



Pierwsza historia przedstawia knowania złego czarnoksiężnika Kulan Gatha, etatowego złola z komiksów z Barbarzyńcą. Mag potrzebuje krwi największych ziemskich wojowników, a na jego nieszczęście ci – m.in. Wolverine i Punisher – nie są skorzy do pomocy. Trzeba ich więc przekonać, prośbą lub groźbą. Sensu tu za dużo nie ma, jest za to sporo sprawiającej frajdę sieczki. Swego czasu Daniel Way zebrał największych marvelowych zabijaków w nieudanych „Thunderbolts”. Duggan ma lepszy pomysł na ich wykorzystanie i na szczęście nie zamierza ciągnąć drużyny w nieskończoność. Gdy ekipa robi swoje, każdy idzie w swoją stronę – a my zostajemy z Conanem.

Pojawienie się Barbarzyńcy w świecie Marvela daje pretekst do wielu sytuacji z natury fish out of water. Wojownik z Cymerii nie do końca rozumie tutejsze zwyczaje, nie przepada za lokalnymi trunkami, a wszelkie problemy zwykle rozwiązuje przemocą. Przez to jego znajomości np. z takim Wolverine’em rozpoczynają się od bitki. Z kolei gracze biegli w manipulacji, jak Doktor Doom, łatwo owijają go sobie wokół palca. Pojawieniu się Conana towarzyszy chaos, dzięki czemu stanowi on słuszny wybór na głównego bohatera serii. Ciekawe, kogo jeszcze spotka na swej drodze i ile osób będzie miało go serdecznie dosyć po krótkiej interakcji.

„Savage Avengers” to przyjemna komedia akcji, która wyparowuje z głowy zaraz po zakończeniu lektury. Duggan umiejętnie dobrał bohaterów i czuje ich charaktery, a gdy historia zaczyna nużyć, z powodzeniem kieruje ją na nowy tor oraz wymienia obsadę. Na dłuższą wyprawę pociągiem lub leniwy wieczór podczas długiego weekendu w sam raz dla fanów superbohaterszczyzny.

6/10

Autor recenzji: Jakub Izdebski

Brak komentarzy: