> expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

poniedziałek, 8 lipca 2024

"Murder by the Book", czyli Steven Spielberg kręci "Columbo"

Wiedzieliście, że pierwszy wyemitowany odcinek "Columbo" (nie licząc dwóch pilotów, które powstały wcześniej) nakręcił Steven Spielberg?

"Murder by the Book" trwa 76 minut i opowiada o morderstwie autora kryminałów. To jednocześnie pokaz błyskotliwości młodego reżysera (na planie miał 24 lata), jak i jego pokory. Z jednej strony znajdziemy tu elementy charakterystyczne dla autora "Szczęk", z drugiej - są one tak naturalnie wplecione w narrację, że łatwo je przeoczyć. Twórcy serii chcieli filmowego rozmachu i go dostali, a dla Spielberga była to przepustka do kręcenia pełnometrażowych produkcji.



O nieprzeciętnym talencie świadczy już pierwsza minuta "Morderstwa z książki". W tle słychać regularny stukot maszyny do pisania, a my oglądamy auto poruszające się ulicą - jak się okazuje, widzimy je z perspektywy biura. Biura, gdzie - sądząc po odgłosach w tle - pracuje z zapałem pisarz, a na ścianie wisi okładka "Newsweeka" prezentująca genialny duet autorów kryminałów. Gdy opuszczamy biuro, by zobaczyć jak auto łamie przepisy drogowe wjeżdżając na parking pod prąd, wciąż słyszymy maszynę do pisania. Przebitki na fragmenty pisanej powieści montowane są z dłonią wyciągającą rewolwer ze schowka na rękawiczki.
 
Nie ma muzyki ani dialogów, słychać tylko miarowe naciskanie klawiszy maszyny do pisania, w którego monotonnym rytmie jest coś złowieszczego. Spielberg świetnie buduje napięcie wszystko pokazując obrazem - gdy z samochodu wysiada mężczyzna z bronią, widzimy że to drugi z pisarzy uwiecznionych na okładce "Newsweeka". Stukot maszyny ustaje, gdy ktoś puka do drzwi. Facet odrywa się od pracy, otwiera, a na progu - co widzimy z punktu widzenia pisarza - jego wspólnik celuje do niego z pistoletu.

To oczywiście nie wszystko, w tym odcinku "Columbo" znajdziemy też charakterystyczne zbliżenia na twarze bohaterów, podkreślające ich emocje ("Spielberg Face"), jak i dłuższe ujęcia z wewnątrzkadrowym montażem, gdzie cięcia zastępuje ruch kamery ("Spielberg Oner"). Jak wspomina sam reżyser - na początku kariery nie kręcił po prostu odcinków seriali, ale kręcił filmy, które puszczano w telewizji jako odcinki seriali. Chciał zrobić wszystko, by pokazać, że nadaje się do tworzenia filmów. Uwierzył mu Barry Diller, który po obejrzeniu wstępnego montażu jego epizodu "Columbo", załatwił mu posadę reżysera przy "Pojedynku na szosie" dla stacji ABC. To oczywiście opowieść na inną okazję.

Brak komentarzy: