serii Amerykański Wampir. Scott Snyder zabiera nas na front II wojny światowej,
gdzie dzielni alianci będą musieli stawić czoła krwiożerczym bestiom. W dwóch
pozostałych historiach zawartych w tomie Skinner Sweet spotka starą znajomą,
a dwójka łowców uda się w głąb nazistowskich Niemiec, gdzie – jak wieść
niesie – wynaleziono lek na wampiryzm.
W swojej autorskiej serii (wymyślonej wspólnie ze Stephenem Kingiem) Snyder radzi sobie o wiele lepiej, niż tworząc comiesięczne przygody Batmana. Historie są klimatyczne, świat zostaje systematycznie poszerzany, a zakończeniom niczego nie brakuje (co jest największą wadą jego opowieści o Gotham City – intrygująco zaczyna, sprawnie kontynuuje i całkowicie zawodzi w finale…). Wchodząc w swej opowieści w czwartą dekadę XX wieku scenarzysta zgrabnie korzysta z konwencji gatunkowych. Pierwsza połowa albumu to historia wojenna, opowieść o grupie śmiałków wysłanych na terytorium wroga. Oczywiście dzięki wprowadzeniu do niej czynników nadprzyrodzonych całość nabiera rumieńców. Zilustrowana dobrze znaną czytelnikom serii krechą Rafaela Albuquerque’a Wojna duchów nie jest może zachwycająca, ale trudno odmówić jej narracyjnej sprawności – tak w warstwie fabularnej, jak i graficznej.
Z kolei Selekcja naturalna, zajmująca pozostałą część komiksu (nie licząc krótkiej historii z początku, gdzie Skinner żegna się z Dzikim Zachodem) to już Kino Nowej Przygody spod znaku Spielberga zmiksowane z tajemnicą spod znaku Mignoli i Biura Badań Paranormalnych i Obrony. Główną bohaterką jest Felicia Book, łowczyni wampirów pracująca dla tajnej organizacji Wasale Gwiazdy Zarannej. Utalentowana agentka wraz z awanturnikiem Cashem McCoganem pod przykrywką udaje się do Niemiec, gdzie odkrywa oddział nazistów składający się z samych wampirów. Awaryjne lądowanie, ucieczka na motocyklu i rozróba przy pomocy broni świetlnej to tylko niektóre atrakcje, jakie serwuje nam Snyder wspomagany przez doskonałego Seana Murphy’ego (z którym współpracował już przy Przebudzeniu).
Akcji nie brakuje, ale jest też miejsce na budowanie klimatu i pogłębianie tajemnicy – podobnej przygody nie powstydziłby się Indiana Jones ani Hellboy, a Felicia Book wyrasta na niezwykle ciekawą bohaterkę, może nawet bardziej intrygującą niż tytułowy krwiopijca. Dynamiczne rysunki Murphy’ego rewelacyjnie sprawdzają się zarówno w sekwencjach akcji, jak i przy ilustrowaniu mrocznych zakamarków starego zamczyska pełnego nazistów. Liczę, że kolejne tomy utrzymają wysoki poziom serii, a któryś z wydawców zdecyduje się wydawać w Polsce więcej Murphy’ego – Joe the Barbarian czeka!
Ocena: 8/10
Ostatnio na blogu:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz