> expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

poniedziałek, 16 lipca 2018

Daredevil. Nieustraszony, tom 3 [Bendis, Maleev] - recenzja

Trzeci tom Daredevila. Nieustraszonego napisany przez Briana Michaela Bendisa i narysowany przez Alexa Maleeva to zwieńczenie rozpisanej na 1500 stron opowieści i pięcioletniej pracy obu artystów nad tym tytułem. Finał zamyka wielowątkową historię o wyjściu na jaw tajnej tożsamości Matta Murdocka, pokazuje tajny plan Kingpina oraz jego następstwa i kolejny raz zachwyca realistycznym podejściem do pisania trykotów.



Opasły tom można podzielić na cztery części – pierwsza, bogato ozdobiona okruchami przeszłości, to opowieść o starym gangsterze, który opuszcza więzienie po latach odsiadki i postanawia zemścić się na ślepym obrońcy Hell's Kitchen. Lektura jest wartka, opowiada o zemście w starym stylu, jednak najbardziej intryguje stroną formalną – Maleev bawi się scenami retrospekcji, raz korzystając tylko z czerni i bieli, innym razem, odwołując się do estetyki Srebrnej Ery, stosuje rastry i jaskrawe kolory.

Dwie następne opowieści to już zupełnie inny poziom. Najpierw dostajemy Dekalog - poruszającą historię o grupie terapeutycznej dla ludzi, na których życie wpłynęły działania Daredevila. Widzimy tu ludzkie cierpienie, bezsilność, złość, zagubienie, których można się pozbyć tylko przez rozmowę z innymi, którzy noszą bagaż podobnych doświadczeń. Kameralna fabuła zbudowana niemal na samych dialogach i osadzona w jednym miejscu pokazuje Diabła z Hell's Kitchen oczami normalnych nowojorczyków – również tych, którzy obwiniają go o zniszczenie ich rodzin (bo mąż/tata dorabiał na boku i po łomocie od Czerwonego zgarnęła go policja). Nieoczekiwanie w pewnym momencie Dekalog zmienia się w koszmar rodem z horrorów Davida Cronenberga.

W części trzeciej dostajemy spektakularny finał całego bendisowskiego runu – Kingpin wprowadza w życie swój masterplan, w efekcie którego pod domem Murdocka zjawia się nie tylko Elektra z zastępami ninja (organizacją przestępczą The Hand), ale również FBI. W sprawę szybko angażują się przyjaciele prawnika – Luke Cage i Iron Fist oraz Czarna Wdowa, jego była kochanka. Nie chcę za wiele zdradzać z fabuły, ale kulminację czyta się jednym tchem, akcja gna przed siebie w zawrotnym tempie i prowadzi do szokującego finału, który zachwieje światem Daredevila u podstaw i pchnie go w zupełnie nowym kierunku.


O tym już w kolejnym tomie Daredevila. Nieustraszonego opowie Ed Brubaker, który przejął serię po Bendisie. Zanim jednak zajmiemy się tomem czwartym w kolejnej recenzji dodam tylko, że po głównej fabule w tomie trzecim dostajemy dwie alternatywne historie – najpierw What If Karen Page Had Lived? z rysunkami Michaela Larka, później Ultimate Marvel Team-Up z kreską Billa Sienkiewicza, gdzie Daredevil spotyka Spider-Mana i Punishera. Obie są warte uwagi ze względu na osoby rysowników, pierwsza oferuje również miłe cameo scenarzysty w scenie otwierającej.

Finał pisanego przez pięć lat runu Bendisa do Daredevila. Nieustraszonego budzi szacunek. To znowu doskonale napisany i narysowany komiks, który konsekwentnie i kreatywnie rozwija wątki zapoczątkowane w dwóch poprzednich odsłonach serii. Zakończenie jedynie zaostrza apetyt na więcej i pozostaje mieć nadzieję, że Brubaker sobie poradzi – poprzeczka została ustawiona bardzo wysoko.

9/10

Recenzja została napisana dla serwisu AlejaKomiksu.com i tam pierwotnie opublikowana.

Brak komentarzy: