W recenzji pierwszych dwóch zeszytów serii narzekałem m.in. na sztywną narrację i braki w warsztacie Jakuba Martewicza. W trylogii „Odliczanie” sztywna narracja całkowicie znika, a rysunki – wciąż niepozbawione błędów – nie rażą tak sztucznością. Poprawiła się perspektywa i anatomia. Czasem widać pośpiech, ale trudno by było inaczej, skoro chce się dotrzymać comiesięcznego terminu wydania. Szkoda, że dużo ciekawsza i bardziej zawiła tym razem historia, gubi czasem tempo. Za dużo tu dialogów, za mało akcji. Liczę, że w kolejnych numerach oba czynniki będą bardziej wyważone.
Na Alei Komiksu więcej o historii „Odliczanie” zaprezentowanej w 3., 4. i 5. numerze serii "Henryk Kaydan".
1 komentarz:
dobry post :)) przyjemnie się czyta :)
Prześlij komentarz