> expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

czwartek, 16 lutego 2012

248 - Poor lonesome cowboy and a long long way from home

Po raz kolejny Egmont uraczył nas zbiorczym wydaniem przygód Lucky Luke’a – kowboja, który jest szybszy niż jego własny cień. W trzecim już, „niebieskim” tomie znalazły się znowu trzy albumy stworzone przez duet Goscinny (scenariusz) i Morris (rysunek). „W górę Missisipi”, „Na tropie Daltonów” i „W cieniu wież wiertniczych” to albumy, pochodzące z lat sześćdziesiątych, czyli ze środkowego okresu twórczości Rene Goscinnego.


O ile komiks „Na tropie Daltonów” wydał mi się nieco wtórny (Daltonowie kolejny raz uciekają, a w pościg za nimi rusza nasz dzielny szeryf; pies Bzik znowu robi z siebie idiotę, jednak w tym przypadku jest to bardziej irytujące niż zabawne…), tak dwie pozostałe historie są wręcz świetne. Duży powiew świeżości wnosi pierwszy z zaprezentowanych komiksów, gdyż prawie w całości dzieje się na… wodzie! Podczas szalonej podróży po dzikich wodach Missisipi, Lucky Luke będzie musiał pomóc kapitanowi Barrowsowi w wygraniu wyścigu z Nowego Orleanu do Minneapolis. Nie będzie to jednak łatwe, gdyż drugi z uczestników – nikczemny kapitan Lowriver – nie zamierza grać uczciwie i zrobi wszystko, by to jemu przypadał laur zwycięstwa. Komiks jest pełen zaskakujących zwrotów akcji, efektownych bijatyk, barwnych postaci i slapstickowego humoru. Mamy tu wszystko, za co kochamy Goscinnego, a Morris pokazuje, że kto jak kto, ale on to na wybuchających parostatkach zna się, jak mało kto!

Również ostatnia z opowieści, „W cieniu wież wiertniczych” zasługuje na pochwałę. Świetnie skonstruowana pod względem fabularnym i pięknie narysowana historia, która wydaje się być bardziej przemyślana i lepiej wymyślona niż dwie pozostałe (które praktycznie rzecz biorąc są tylko pretekstem do ukazania mniej lub bardziej zabawnych gagów i dialogów). Samotny kowboj będzie musiał zmierzyć się z Barrym Bluntem – nieuczciwym przedsiębiorcą, który pragnie zająć całe złoża ropy naftowej w miejscowości Titusville i ani myśli robić to uczciwie. Tym razem nie wystarczy szybki palec na spuście, Lucky będzie musiał pochwalić się równie szybko działającą głową. Czy uda mu się przechytrzyć chciwego i złego do szpiku kości Barrego Blunta? Odpowiedź na to pytanie znajdziecie w pełnej zabawnych gagów i niesamowitych przygód opowieści zamykającej „niebieski” zbiorek.

Poza drugą historią, tą o braciach Daltonach, zbiór kolejnych trzech przygód dzielnego kowboja wypada świetnie. Jestem również pewny, że dla tych, którzy nie znają tylu przygód Luky Lucke’a co ja, również czytanie historii o Daltonach dostarczy im wiele zabawy i radości. To również ważna opowieść, wszak to w niej debiutuje znany i lubiany (acz przygłupawy) pies Bzik. Mimo to, mnie wydała się lekko odgrzewanym kotletem. Na szczęście pozostałe dwie historie swoim humorem, dynamiką i pięknymi kolorami, całkowicie zrekompensowały mi tą chwilę zwątpienia w geniusz Goscinnego i Morrisa.

Pierwotnie recenzja ukazała się na Alei Komiksu.

1 komentarz:

I am a camera pisze...

ojej... muszę kogoś namówić aby mi sprawił :D