W najnowszej części serii Bioshock,
będącej prequelem dwóch poprzednich gier, przenosimy się z podwodnego
miasta Rapture do Columbii – szybującej w chmurach metropolii. Jest rok
1912 i otacza nas alternatywna wizja Ameryki. Wchodząc w skórę Bookera DeWitta, musimy odnaleźć tajemniczą Elisabeth
i oddać ją ludziom obiecującym uregulować w zamian nasze długi. Spore
długi, należy dodać. Z pozoru proste zadanie szybko zmienia się w
wielowątkową intrygę, a utopijną – jak mogłoby się wydawać – Columbię
ogarnia coraz większe szaleństwo...
(...)
Oprawa wizualna zachwyca. Poczynając od zapierającej dech w piersiach Columbii,
przez urozmaicone – choć utrzymane w jednolitej stylistyce – poziomy,
po projekty postaci – wszystko jest dopracowane i przemyślane w
najdrobniejszych szczegółach. XX-wieczny świat, nie pozbawiony jednak
futurystycznych aspektów połączonych ze steampunkowymi motywami oraz z
klasyczną muzyką z epoki tworzy niezapomniany klimat.
Całą recenzję gry BioShock Infinite znajdziecie na Polterze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz