Filu
i Niebezpieczny Kurczak trafiają do Wyobraźni Ojca Rene! To szalone
miejsce i niezbyt przyjazne, gdzie popkulturowe postacie uprawiają
analny seks, a ohydne deformacje ciał są na porządku dziennym. To
brutalny i niebezpieczny świat, gdzie główną bronią jest, za
przeproszeniem, pała, a wszelkie fizjologiczne płyny leją się
strumieniami. Fil i Niebezpieczny Kurczak będą musieli zrobić wszystko,
by głowę Ojca Rene (chwilowo zamkniętą w słoiku z moczem) na powrót
scalić z ciałem, nawet, jeśli oznacza to skrzyżowanie mieczy z przerażającym
Bogiem Pytonem!
Ciężko pisać o fabule Zaklęcia Boga Pytona, bo ta jest szczątkowa –
komiks powstawał „na żywca”, plansza po planszy, bez wcześniejszego
spisania scenariusza, a po uzgodnieniu jedynie kilku stałych punktów.
Filip „Fil” Wiśniowski i Ojciec Rene prześcigali się w coraz bardziej
absurdalnych i niejednokrotnie ohydnych pomysłach, tak jakby każdy
chciał pokazać, że ma bardziej zrytą psychikę niż ten drugi. W efekcie
dostaliśmy bardzo chaotyczną fabułę, nierówną i jak się wydaje
zmierzającą donikąd, opartą w głównej mierze na niewybrednych żartach,
dialogach-rymowankach, konkretnej bijatyce i nawiązaniach do popkultury.
Właśnie te ostatnie ratują w mojej ocenie wydanie, bo kolejne wulgarne
gagi i penisy prężące się niemal na każdym kadrze w ilości olbrzymiej w
pewnym momencie zaczęły mnie już męczyć. Hołd, jaki obaj twórcy oddali
Mignoli, należy pochwalić, bo składany jest na wielu płaszczyznach,
od okładki i edytorskiej strony wydania, przez fabularne niuanse, po
parafrazę konkretnych kadrów i scen z Hellboya.
Strony w Zaklęciu Boga Pytona są rysowane na zmianę – raz rysuje Fil, raz Ojciec Rene. W tym porównaniu korzystniej wypada Wrocławianin, którego cartoonowa kreska jest lekka i dynamiczna. Widać, że Wiśniowski nie macha ołówkiem od wczoraj i ma świetne wyczucie kompozycyjne kadrów, które są zwyczajnie urozmaicone (zbliżenia, oddalenia, plany pełne, ujęcia żabie itp.) i nadają komiksowi odpowiedniej dynamiki. Ojciec Rene z kolei wypada może nieco biednie przy wesołej ekspresji Fila, jednak prezentuje to, za co pokochały go rzesze czytelników – niewyszukaną, acz ujmującą prostotę i doświadczenie w ilustrowaniu genitaliów we wszelakich konfiguracjach. Epilogiem historii zajął się człowiek ukrywający się pod pseudonimem XNDR i jako etatowy ziom Fila ciska w stylu bardzo podobnym. Świetnie wypadają kolory Fila, przywodzące na myśl wesołą historyjkę dla dzieci.
Mimo moich nadziei, że Fil i Ojciec Rene pokażą wreszcie coś nowego, obaj twórcy postanowili zrobić to, co wychodzi im najlepiej, i postawili na zakręconą, bezpretensjonalną rozrywkę przepełnioną przemocą i wulgaryzmami. Trochę szkoda, że od czasów Piwnicy Fil bawi się wciąż w tej samej piaskownicy, do której kilka lat temu wszedł z butami Rene, zamiast zaprezentować w końcu coś poważnego. Rozumiem i szanuję jednak, że nie wszyscy chcą się bawić w poważniejsze rzeczy i wystarczy im tworzenie zabawnych historyjek, które głównie rozbawią znajomych (występujących zresztą w samym komiksie). Szkoda tylko, że potencjał w nich tkwiący może przez wielu być uważany za zmarnowany, nie wszystkich przecież śmieszą kloaczne żarty. Nawet tak pięknie wydane jak Zaklęcie Boga Pytona. Niestety i mnie podobna estetyka powoli się przejada, co tylko potwierdziło Zaklęcie, które czytałem z mniejszym niż zwykle uśmiechem.
Strony w Zaklęciu Boga Pytona są rysowane na zmianę – raz rysuje Fil, raz Ojciec Rene. W tym porównaniu korzystniej wypada Wrocławianin, którego cartoonowa kreska jest lekka i dynamiczna. Widać, że Wiśniowski nie macha ołówkiem od wczoraj i ma świetne wyczucie kompozycyjne kadrów, które są zwyczajnie urozmaicone (zbliżenia, oddalenia, plany pełne, ujęcia żabie itp.) i nadają komiksowi odpowiedniej dynamiki. Ojciec Rene z kolei wypada może nieco biednie przy wesołej ekspresji Fila, jednak prezentuje to, za co pokochały go rzesze czytelników – niewyszukaną, acz ujmującą prostotę i doświadczenie w ilustrowaniu genitaliów we wszelakich konfiguracjach. Epilogiem historii zajął się człowiek ukrywający się pod pseudonimem XNDR i jako etatowy ziom Fila ciska w stylu bardzo podobnym. Świetnie wypadają kolory Fila, przywodzące na myśl wesołą historyjkę dla dzieci.
Mimo moich nadziei, że Fil i Ojciec Rene pokażą wreszcie coś nowego, obaj twórcy postanowili zrobić to, co wychodzi im najlepiej, i postawili na zakręconą, bezpretensjonalną rozrywkę przepełnioną przemocą i wulgaryzmami. Trochę szkoda, że od czasów Piwnicy Fil bawi się wciąż w tej samej piaskownicy, do której kilka lat temu wszedł z butami Rene, zamiast zaprezentować w końcu coś poważnego. Rozumiem i szanuję jednak, że nie wszyscy chcą się bawić w poważniejsze rzeczy i wystarczy im tworzenie zabawnych historyjek, które głównie rozbawią znajomych (występujących zresztą w samym komiksie). Szkoda tylko, że potencjał w nich tkwiący może przez wielu być uważany za zmarnowany, nie wszystkich przecież śmieszą kloaczne żarty. Nawet tak pięknie wydane jak Zaklęcie Boga Pytona. Niestety i mnie podobna estetyka powoli się przejada, co tylko potwierdziło Zaklęcie, które czytałem z mniejszym niż zwykle uśmiechem.
3 komentarze:
Ciekawe, czy pochwalili się tym komiksem swoim mamom ;]
A Ty się chwaliłeś tym z "Hardkorporacji"? :D
Fajnie poczytam bloga zapraszam do mnie http://wikcia-wikcia.blogspot.com/ obserwacja za obserwacje ?
Prześlij komentarz