Pogoń i ucieczka nie mają
końca. Choć mogłoby się wydawać, że główni bohaterowie znaleźli wreszcie
miejsce, gdzie będą mogli chwilę odsapnąć w towarzystwie dziadków,
rzeczywistość ma się nieco inaczej. Szybko okazuje się, że teściowie nie pałają
radością z okazji poznania nowej synowej, a do łowcy nagród, polującego na
trójkę uciekinierów, dołączyła Gwendolyn – niedoszła narzeczona rogatego Marka.
Brianowi
K. Vaughanowi nie brak pomysłów i odwagi, dzięki której,
wprowadza je w życie. Największym plusem pierwszego tomu Sagi była sprawność, z jaką scenarzysta łączył wątki, wprowadzał
nowe postaci i realizował szalone pomysły. Pod tym względem tom drugi w niczym
nie ustępuje poprzednikowi. Po raz kolejny cliffhangery
stosowane przez Amerykanina wprowadzają czytelnika w nieme zdziwienie i nie
pozwalają mu oderwać się od lektury. Po raz kolejny dialogi są bardzo
naturalne, a świat, w którym rozgrywa się ta space opera niezwykle bogaty. Mamy okazję poznać żywą
rakietę-roślinę mogącą odbijać wrogie pociski i planetę, która tak naprawdę jest
ogromnym jajem, bliskim wyklucia. Akcja pędzi do przodu w zawrotnym tempie, co nie przeszkadza
autorowi w ekspozycji nowych postaci. Nie zabraknie również retrospekcji,
dzięki którym dowiemy się w jakich okolicznościach poznali się Mark i Alana i w
jakich została poczęta Hazel, będąca przyczyną całego zamieszania.
Vaughan
kolejny raz zaskakuje mieszając wątki romantyczne z wartką akcją. Obyczajowa
historia rodzinna zmiksowana jest z brutalną rzeczywistością wojenną. Saga to opowieść o miłości i rodzinie
rozgrywająca się w zimnych, kosmicznych sceneriach. Scenarzystę niestrudzenie
wspiera kanadyjska rysowniczka Fiona
Staples. Jej szybkie, dynamiczne pociągnięcia ołówka idealnie dopełniają
opowiedzianej historii, oddając całą gamę emocji, które w trakcie opowieści
malują się na twarzach bohaterów. Równie dobrze jej kreska sprawdza się w pełnych
rozmachu całostronicowych kadrach, zaś największy szacun należy jej się za
zapierające dech w piersiach projekty postaci – kosmici nie wyglądali tak
fajnie od czasów Nowej Nadziei.
Saga
ma już na koncie sześć nagród im. Willa
Eisnera, czyli najważniejszych wyróżnień przyznawanych w amerykańskim
komiksowie. Patrząc na to, jak dobrze
się bawiłem w trakcie lektury, mogę zaryzykować stwierdzenie, że są w pełni
zasłużone. To przygodowe sci-fi na
najwyższym poziomie po prostu samo się czyta.
8/10.
Dziękuję wydawnictwu Mucha Comics za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Ostatnie teksty:
Ostatnie teksty:
- Recenzja Giacomo Supernova.
- Recenzja antologii grozy Wieża.
- Zabawki pełne zła, czyli o motywie lalki w horrorze.
- Ebook Wszyscy gracze są głupcami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz