Sprawiedliwość
to kolejny sukces wydawniczy Muchy Comics. Po Długim Halloween i Mrocznym Zwycięstwie na polski rynek trafiła kolejna cegła ze stajni DC, której
podobno nie dało się wydać w jednym tomie... Niemal 500 stron (z czego ponad
100 stron wszelkiej maści dodatków!), powiększony format i obwoluta – Sprawiedliwość prezentuje się przepięknie,
aż miło postawić na półce takie tomiszcze. A jak jest w środku?
Fabuła
komiksu została podzielona na trzy księgi. W pierwszej z nich najsłynniejsi
złoczyńcy (oryginalni członkowie Legion of Doom z serialu Superfriends) łączą siły i zaczynają czynić…
dobro! Kapitan Chłód i Poison Ivy zamieniają pustynne bezdroża Afryki w pełną zieleni
krainę, a Toyman rozdaje doskonałe protezy wszystkim potrzebującym.
Superbohaterowie nie mają jednak dużo czasu na zdziwienie, bo kolejni
członkowie Amerykańskiej Ligii Sprawiedliwości zostają wyeliminowani w nagły i doskonale
zaplanowany sposób. Środkowa część historii przedstawia bohaterów liżących
rany, odkrywających powoli, kto i w jaki sposób ich zaatakował, oraz
planujących kontratak. Finał to wielka konfrontacja między ponad trzydziestoma
herosami i dwudziestoma kilkoma łotrami.
Trudno
mówić tu o oryginalności – kolejny wielki plan geniuszy zła niweczą, nie bez
pewnych problemów oczywiście, najwięksi bohaterowie, jakich nosiła Ziemia
(przynajmniej jeśli chodzi o uniwersum DC Comics, fani Avengers pewnie mieliby
coś do powiedzenia w tej kwestii…). Proste – i jeśli lubi się superbohaterską
konwencję – całkiem satysfakcjonujące za sprawą wartko prowadzonej akcji,
fabularnych zwrotów i fenomenalnej oprawy graficznej.
Zamknięta
oryginalnie w dwunastu zeszytach seria podporządkowana jest wizji Alexa Rossa.
Wizji, której rozmach oraz ilość występujących w niej bohaterów może
przytłoczyć. Jak już wspominałem, przez komiks przewija się ponad pięćdziesiąt
znanych i lubianych postaci. Każda z nich ma swoje pięć minut i swoją rolę do
odegrania, od kolorowych trykotów można dostać zawrotu głowy. Kto jednak dobrze
orientuje się w świecie DC Comics ten powinien śledzić poczynania herosów z szerokim
uśmiechem na twarzy. Zmiana punktów widzenia oraz wyjście na pierwszy plan
mniej znanych u nas postaci (jak Shazam czy Martin Manhunter) to niewątpliwe
plusy rozbuchanej epopei Rossa i Jima Kruegera.
Największą
jednak zaletą Sprawiedliwości jest
zapierająca dech w piersi oprawa graficzna. To właśnie ona sprawia, że można
przymknąć oko na schematyczność scenariusza, okropne ilości patosu i
potraktowanie po macoszemu ciekawie zapowiadających się kwestii (jak pytanie,
które stawiają społeczeństwu złoczyńcy: dlaczego superbohaterowie nie
wykorzystali swych mocy by zmienić świat w inny sposób, niż tylko walcząc z
przestępczością?). Doug Braithwaite (odpowiedzialny za szkic) do spółki z
Alexem Rossem (tusz i kolor) sprawiają, że bohaterowie w klasycznych kostiumach
ze Srebrnej Ery ożywają na planszach komiksu. Kadrowanie, dynamika, malarskie
zacięcie połączone z realizmem i nadzwyczajna dbałość o szczegóły – dzięki
sprawnemu wymieszaniu tych elementów od Sprawiedliwości
trudno oderwać wzrok.
8/10
Dziękuję
wydawnictwu Mucha Comics za udostępnienie egzemplarza komiksu do recenzji.
- Crossover Terminatora i RoboCopa.
- Recenzja: Parker i parszywa dwunastka.
- Krótko o: Jurassic World, Inside Out, The Killing.
- Recenzja: Szósty rewolwer.
1 komentarz:
Jankesi są poza zasięgiem zwykłego,polskiego zjadacza chleba.
Prześlij komentarz