> expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

środa, 21 października 2015

Recenzja: Saga, tom 3. Vaugahn i Staples nie zwalniają!

Trzeci tom Sagi Briana K. Vaughana i Fiony Staples odpowiada na pytanie, jakie bez wątpienia zadawali sobie wszyscy czytelnicy tomu poprzedniego. Emocjonujący cliffhanger, jakim zakończyły się przygody Marka i Alany w drugim zbiorczym wydaniu komiksu, zostaje tu obudowany historią. Tom trzeci zbiera zeszyty od 13 do 18 i – nie licząc dwóch ostatnich – przedstawia wydarzenia rozgrywające się równolegle bądź prowadzące do tych, których byliśmy świadkami w zeszycie 12. Na pierwszy plan wychodzą trzy równolegle prowadzone wątki: pobyt Alany, Marka, jego matki oraz malutkiej Hazel w latarni morskiej pisarza D. Oswalda Heista; przygody łowców nagród na planecie pełnej halucynogennych owoców oraz – nowość w zestawieniu – śledztwo dwóch pracujących dla brukowca „dziennikarzyn”.


  

O pisarskiej sprawności Vaughana, doskonałym wyczuciu i rozłożeniu fabularnych akcentów, odważnych pomysłach czy lekkim piórze w tworzeniu dialogów rozwodziłem się już w recenzjach dwóch poprzednich tomów. W tej materii nic się nie zmienia, cliffhangery działają jak powinny, a trzeci tom Sagi jest tym bardziej atrakcyjny, że scenarzysta miesza w chronologii wydarzeń. Teoretycznie – jeśli czytaliśmy tom drugi – to przecież wiemy dokładnie co się wydarzy, do czego prowadzą wydarzenia, o których czytamy. Vaughan opowiada je jednak tak zajmująco, że nie ma mowy o nudzie. Wręcz przeciwnie - fakt, że wiemy jak to się wszystko skończy sprawia, że lektura jest pełna napięcia, a cisza przed burzą staje się nie do wytrzymania. Scenarzysta niejednokrotnie nas zaskoczy – historia okaże się głębsza, niż na pierwszy rzut oka i bardziej złożona.

Saga kolejny raz zadziwia niezwykłą mieszanką humoru i nieoczekiwanej brutalności. Bawi i szokuje, w relacjach między postaciami następuje swoiste przetasowanie, co każe z niecierpliwością wypatrywać kolejnego tomu. Największym atutem jest zaś postać D. Oswalda Heista – rozgoryczonego pisarza, z którego ust płyną nieustannym strumieniem cudownie cyniczne komentarze na temat księgarskiego rynku i działalności twórczej. Wojna pozbawiła go rodziny, więc uczucia ulokuje w niespodziewanych przybyszach, którzy stanęli na progu jego latarni morskiej. Jednooki brodacz zawsze chciał napisać książkę dla dzieci, co wymaga współpracy z plastykiem, a plastycy budzą jego lęk. Czyżby było to wstydliwe wyznanie samego Vaughana?

Wydaje mi się, że do sięgnięcia po trzeci tom Sagi nikogo specjalnie nie trzeba przekonywać. Doskonały poziom poprzednich tomów zostaje bezsprzecznie utrzymany, zaś fenomenalna warstwa graficzna Fiony Staples znowu zachwyca oko. W tomie nie tylko zostaje zamknięta większość wątków (spektakularne spotkanie niemal wszystkich zamieszanych w historię Marka i Alany postaci na przełomie 12 i 13 zeszytu), które zostały rozpoczęte na przestrzeni poprzednich dwóch części, ale to również okazja, by poznać prawdę o świecie – odpowiedź na pytanie, co jest przeciwieństwem wojny. Nie, nie pokój. Polecam sprawdzić samodzielnie.



8/10

Dziękuję wydawnictwu Mucha Comics za udostępnienie egzemplarza komiksu do recenzji.


Sprawdź również inne recenzje komiksów od Muchy:

Brak komentarzy: