W serii Scotta Snydera i Rafaela Albuquerque'a zdarzały się historie lepsze i gorsze, zapierające dech od pierwszych stron i sprawiające wrażenie niepotrzebnych wypełniaczy. Siódmy tom Amerykańskiego Wampira przynosi natomiast pierwszy poważny zgrzyt. To pięć pierwszych zeszytów podserii prosto zatytułowanej Cykl drugi. Z jednej strony jest to więc kontynuacja burzliwych losów Skinnera Sweeta i Pearl Jones, z drugiej to otwarcie zupełnie nowej linii fabularnej rozgrywającej się w połowie lat 60. XX wieku.
Pearl Jones prowadzi przytułek dla prześladowanych dzieci-wampirów, zaś Skinner Sweet utrzymuje się z drobnych, choć spektakularnych, kradzieży na amerykańsko-meksykańskim pograniczu. Na horyzoncie pojawia się najgroźniejszy przeciwnik, z jakim przyszło się zmierzyć bohaterom w ich długim życiu. Mroczna postać zwana Szarym Kupcem sprawi, że dwa potężne wampiry będą bezsilne niczym dzieci we mgle. Kupiec, którego pojawienie się zwiastowała już jedna z historii opublikowanych w tomie piątym, ma tylko jeden cel: zniszczenie wszystkich żyjących wampirów.
Trudno oprzeć się wrażeniu, że Snyder sztucznie podbija stawkę, a w walce o zainteresowanie czytelnika gubi unikalny charakter serii. Amerykański Wampir zawsze uwodził klimatem grozy, a fabuła zgrabnie łączyła różne konwencje gatunkowe i posiadała nieźle zarysowane historyczne tło. W Cyklu drugim próżno szukać smaczków związanych z osadzeniem akcji w latach 60. (a to przecież złote czasy amerykańskiej kontrkultury!), bez których opowieść wydaje się uboga i pusta. Atmosfera tajemnicy i niesamowitości wyparowała, zastąpiona przez boleśnie dosłowne, hałaśliwe i kiczowate przedstawienie, w którym główną rolę gra wielka czerwona małpa. Historia toczy się wartko, ale zarówno nagłe zwroty akcji, jak i prezentowane pomysły fabularne sprawiają wrażenie jakby zostały wycięte z taniego horroru klasy B.
Domknięcie wątku Szarego Kupca znajdziemy prawdopodobnie w ósmym tomie, który zbiera pozostałe zeszyty Cyklu drugiego (polska premiera już w styczniu). Oby Snyder skończył ten story arc jak najszybciej, bo nie ratują go nawet starannie wykonane prace Rafaela Albuquerque'a i Matiasa Bergera, którzy tym razem odpowiadają za rysunki.
5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz