> expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

czwartek, 14 marca 2019

Ms Marvel, tom 5: Supersławna - recenzja

Świat po Secret Wars to spore zmiany, także w życiu Kamali Khan: należy teraz do Avengers, brat się sobie kogoś znalazł, a i najlepszy kumpel odnalazł drugą połówkę (so much drama). Na szczęście jest w tym świecie kilka stałych. Kamala wciąż nie ma na nic czasu, z trudem godzi obowiązki rodzinne i szkolne z superbohaterzeniem. Przede wszystkim jednak: jej przygody wciąż stoją na wysokim poziomie, a solowa seria nadal wiedzie prym wśród tytułów Marvel Now wydawanych na naszym rynku. 



Scenarzystka G. Willow Wilson przedstawia w piątym tomie przygód swej bohaterki dwie historie. W pierwszej Kamala spotyka na swojej drodze jedną z najstarszych i najbardziej nikczemnych organizacji w świecie Marvela. W drugiej bohaterka stara się rozwiązać problem braku czasu – a raczej niemożliwości bycia wszędzie i o każdej porze. Zamiar szczytny, wychodzi jak zwykle. 

Czytając Ms Marvel można poczuć się pewnie tak, jak odbiorcy pierwszych zeszytów The Amazing Spider-Man Stana Lee i Steve’a Ditko w latach 60. ubiegłego wieku. To podobna formuła, tyle że dostosowana do dzisiejszych czasów. Przygody przygodami, ale najważniejsze są uczucia protagonistki oraz sympatycznej i barwnej obsady drugoplanowej. 

Także Kamala nie zmieniła się za bardzo. Wciąż chce robić pięć rzeczy na raz, jak zawsze ma dobre zamiary, niezmiennie też zdarza jej się być samolubną. Przez całość lektury nie traci ona jednak sympatii czytelnika. Swoboda, z jaką pisze ją Wilson, jest ujmująca. Boję się chwili, gdy przestanie ona odpowiadać za scenariusze przygód młodej Ms. Marvel – bo Mark Waid w Avengers pokazał, że – niestety – nie każdy potrafi ją pisać tak dobrze. 

W końcu – ocena również bez zmian w stosunku do poprzednich tomów. Kto czytał wcześniejsze historie z Kamalą w roli głównej, raczej nie potrzebuje rekomendacji. Ci, którzy jeszcze jakimś cudem nie zaczęli – marsz do sklepu, od razu po wszystkie pięć tomów. Tak, to jedna z tych serii, przy których nie trzeba kupić „pierwszego na spróbowanie” - można brać całość w ciemno. 

8/10


Autor recenzji: Jakub Izdebski

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Kolegę się coraz lepiej czyta (całoroczne porównanie przekrojowe). Pozdrawiam i życzę powodzenia w dalszym rozwoju krytycznym. <3