> expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

sobota, 17 października 2020

The Goon, tom 3 [Eric Powell] - recenzja

Trzeci zbiorczy tom serii „The Goon” Erica Powella kontynuuje smutną i pełną szaleństwa opowieść o ulicy Samotnej, gdzie o wpływy walczy tytułowy Zbir i kapłan wskrzeszający umarłych. O ile pierwsze albumy z cyklu pozwalały czytelnikowi zachłysnąć się pomysłami autora niebezpiecznie balansującymi na granicy obłędu i absurdu, a w drugim zbiorczym tomie nieoczekiwanie zostaliśmy pchnięci w serce za sprawą melancholijnej opowieści „Chinatown”, tak najnowsze zbiorcze wydanie cyklu wraca do początków. Mamy tu więc walkę z ogromnym transwestytą, małpiszona z przyklejonymi do łap tulipanami, a także scenę knockoutowania muła-prostytutki gołą pięścią. 



Tym razem jazda bez trzymanki, jaką serwuje nam Powell, służy większej fabule – okazuje się bowiem, że „główny zły”, który od początku cyklu uprzykrza życie głównemu bohaterowi jest tak naprawdę lamusem, na którego szkoda tracić czas, bo na scenie pojawia się ktoś o wiele potężniejszy. Sprawy nabierają rozpędu, wojna puka do drzwi, a Zbir będzie rozdawał ciosy na prawo i lewo równie chętnie co zawsze. Czy w obliczu nowego zagrożenia twarda szczęka i mocne pięści zapewnią mu zwycięstwo? 

Tom trzeci znacząco pcha do przodu fabułę i choć może nie ma tu ani takiego jechania po bandzie, jak w tomie pierwszym, ani takich zaskoczeń, jak w tomie drugim, to Powell udowadnia, że jego seria to wciąż jedna z najlepszych pulpowych fabuł, jakie wypluł z siebie amerykański komiks. Wciąż widać tu radochę z wrzucania bohaterów w coraz większe kłopoty, wciąż widać radochę z faktu, że najlepszym sposobem na wyjście z tych kłopotów jest spuszczenie komuś manta. Nie jest to już jednak konkurs na najbardziej odjechany pomysł, jaki przyjdzie do głowy autorowi, a pełnoprawna fabuła, gdzie szalone akcje są dodatkiem, a na pierwszym planie mamy rozwój bohaterów i świata przedstawionego. Można chyba powiedzieć, że zarówno „Goon”, jak i jego autor dojrzeli artystycznie. Ciekaw jestem, gdzie to zaprowadzi czytelnika w następnych tomach.

Na marginesie warto dodać, że tak jak i poprzednio mamy tu też kilka shortów, które napisali i zilustrowali inni artyści – to dobre komiksy, pokazujące „Goona” z nieco innej perspektywy, ale jednak po ich przeczytaniu nie ma wątpliwości: o Zbirze najlepiej opowiada Powell. I raczej się to nie zmieni. 

8/10 

Trzeci tom zbiorczego wydania „The Goon” ukazał się po polsku nakładem wydawnictwa Non Stop Comics.

Brak komentarzy: