Z poślizgiem nadrobiłem "Komiks Dla Piksela #2: KDP 100+". Jak w przypadku tomu pierwszego - nominowanego swego czasu do nagrody za najlepszy polski album roku - czysta przyjemność. To już drugi zbiór jednoplanszówek Śledzia publikowanych w sumie przez dziewięć lat na łamach magazynów o grach "Pixel" i "PSX-Extreme". A w kadrach i dymach tym razem samo życie. Rodzina, gierki, praca, muzyka, wspomnienia, mniejsze i większe rozkminy na temat codzienności.
Jeśli szanujecie pracę Michała, kochacie jego komiksy i chcecie go trochę poznać od strony osobistej to warto sprawdzić. Całość utrzymana jest w lekkim tonie luźnych felietonów w formie komiksowej. Obraz często dopełnia słowa w zaskakujący sposób, a z kolejnych plansz wylewa się sporo humoru (choć nie brakuje poważniejszych tematów, a w jednym miejscu - przy wspomnieniu Frani - najzwyczajniej w świecie się wzruszyłem).
Nie od dziś wiadomo, że Śledziu jest gawędziarzem - lubi opowiadać, potrafi zaskoczyć puentą. Gdybym miał opisać te komiksy jednym chwytliwym zdaniem, to powiedziałbym, że to "komiksowa wersja produktowych podpasek" - tam też w kilku zdaniach Michał dzielił się przecież rozkminkami natury wszelakiej. Od tego, co wyszło z wielkich planów "borsuczenia" (wspaniałe określenie!), gdy rodzinka wyjechała, przez wspomnienie pierwszych spacerów z córą, po wyjaśnienie, dlaczego po czterdziestce najlepiej grać na najniższym poziomie trudności. Plansze powstawały regularnie, więc widać w nich powtarzające się motywy, niekiedy kontynuacje zasygnalizowanych wcześniej wątków (np. wybór pierwszych gier dla rosnącej latorośli). Czuć w tym wszystkim szczerość, słychać w tym głos Śledzia - ten sam, który niegdyś sprawił, że "Osiedle Swoboda" trafiło do ludzi tak szeroko, bo po prostu było prawdziwe.
Na końcu albumu znajdziemy sporo dodatków - niewykorzystane ilustracje do gier, które nigdy się nie ukazały, garść promo-artów i komiksów na zlecenie, 10 odcinków serii "Para gra" publikowanej lata temu w magazynie "Play" (obok "8 Bita" - wciąż czekam na zakończenie). Na deser dostajemy nowego shorta z Fido i Melem. Rzecz jak najbardziej odmienna od głównej części komiksu, szalona jazda bez trzymanki, wyładowana akcją i humorem jak najlepszy akcyjniak z VHS-a przefiltrowany przez kreskówkowe realia. Fajnie widać, z jaką łatwością Śledziu ogarnia najróżniejsze stylistyki i konwencje właśnie zestawiając ten shorciak z planszami "KDP".
Album, niewydany przez żadne komiksowe wydawnictwo, przeszedł trochę pod radarami, a to samo dobro, więc sprawdźcie koniecznie jeśli będziecie mieli okazję. To jak iść ze Śledziem na piwo i pozwolić mu gadać o wszystkim, co działo się przez ostatnie kilka lat. Anegdotyczne forma i jednoplanszowa struktura trzymają całość w ryzach, a charakterystyczny śledziowy sznyt sprawia, że z uśmiechem na twarzy czyta się tu po prostu o żyćku w luźnej i przystępnej formie, która potrafi czasem zaskoczyć przewrotnym humorem albo trafnością obserwacji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz