sobota, 18 października 2008
Post 28 - My City Screams.
Przyznam, że miałem pewne... obawy przed najnowszym projektem filmowym Millera. Nie da się ukryć, że od czasu niezwykle (jakkolwiek by to nie brzmiało) ciepło przyjętego "Miasta Grzechu" (nawet TVP puściła wczoraj o 23.10! Szok!), zasmakował w blue (tudzież green) boxie. I jakkolwiek w "Sin City" wyszło świetnie (może poza trampkami Dwighta, które mnie irytowały za każdym razem, gdy się jarzyły w mroku tą jadowitą czerwienią), tak już w "300" usilne nawiązywanie do kolorów Lynn Varley sprawiło, że przez pół seansu przyzwyczajałem się do myśli, że to jednak film, a nie gra, i joystick jest niepotrzebny. Nic dziwnego, że gdy ukazały się doniesienia o "Spiricie", pierwsze plakaty w stylistyce momentalnie kojarzącej się z Miastem Grzechu, poparte niemalże identycznym w kwestiach rozwiązań technicznych materiałem filmowym, pojawiły się obawy, czy aby Frank nie przesadził, transwestując komiks Eisnera do własnego świata noir. Kolejne doniesienia przechylały szalę mojego sceptyzmu to na jedną, to na drugą stronę, ale dzisiaj zobaczyłem coś, co absolutnie posadzi mnie w fotelu kinowym, gdy tylko Spirit zawita do kraju nad Wisłą. Miłego oglądania!
PS. I jeszcze taki link, dla tych, co nie widzieli.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarz:
Ja tam łyknę wszystko od Millera. Może i zrobi Spirita na to samo kopyto co Sin City, ale zrobi to dobrze.
Imponuje mi, że Frank nadał kinu komiksowemu jakiejś takiej indywidualności i popchnął je spory krok do przodu.
Prześlij komentarz