> expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

poniedziałek, 13 września 2010

169 - O SĘPACH

Długo zabierałem się do napisania tej recenzji. Nie wiedziałem jak zacząć. "SĘPY" - zbiór piętnastu opowiadań duetu Cichowlas/Rostocki to najlepsza antologia grozy jaką ostatnio czytałem. Nie lubię antologii. Denerwuje mnie, że świetne, bardzo dobre i dobre opowiadania przeplatają się czasami z beznadziejnie słabymi. Ta antologia jest jednak niezwykle równa. Praktycznie każde opowiadanie miało w sobie coś, czym przykuwało mnie do książki.
To pięciuset stronicowe tomiszcze czyta się jednym tchem. Może wpływa na to fakt, że mamy tu pełną gamę stylów i pomysłów - od klasycznych horrorów, przez slashery, opowieści o duchach, po mini-powieść odwołującą się do Bułhakowa. Taka różnorodność nie pozwala na nudę przy lekturze.
Widać, że obaj pisarze dobrze panują nad słowami. Z książkowym horrorem nie jest tak łatwo, jak z tym filmowym. Tu nie można przestraszyć nastrojową muzyką czy efektami specjalnymi. W słowie pisanym wszystko zależy od zdolności Autora przelewającego myśli na papier. Brawa za klimat! Jest on wszechobecny, objawia się w różnym stopniu nasilenia, jednak każdorazowo jest niesamowity. Atmosfera grozy czy niepokoju towarzyszy nam podczas całej lektury.
Na szczególną uwagę zasługuje kilka opowiadań. Bardzo podobało mi się "Życzenie" Cichowlasa, być może przez fakt, że ciągle kojarzyło mi się z jedną z moich ulubionych książek - "Smętarzem dla zwierzaków" Stephena Kinga. Scena z SPOILER zjadaniem własnej ręki /SPOILER jest na prawdę mocna. Również akcja na cmentarzu pod koniec opowiadania sprawiła, że poczułem się nieswojo. I jeszcze to "Smacznego". Brr.
Z kolei czytając "Kamienicę na Lodowej" (też Cichowlasa) miałem ciągle przed oczami obraz Johna Constantine'a ze zmiętą fajką w ustach i dłońmi wciśniętymi w kieszenie starego prochowca. Zakończenie zmienia oczywiście wszystko o 180 stopni, jednak pierwsze wrażenie pozostało. Zabrakło mi jakiejś dynamicznej walki, więcej akcji, desperackiej próby ratowania życia... Mimo to jest bardzo dobrze.
"Malarz" Rostockiego, choć trochę przewidywalny, to nadal mocarny. Dobry pomysł (jak człowiek, który nie widzi ludzkich twarzy namaluje... portret?), ciekawie rozwinięty i opowiedziany. Bajka. No, taka dla dorosłych.
Najdłuższe opowiadanie ze zbioru aspirujące do miana mini-powieści pt. "Niemoc" zostało napisane wspólnie przez obydwu Autorów. Nie wiem niestety jak to wyglądało, ale wyszło bardzo dobrze, może ciut za długo. Do pisarza horrorów cierpiącego na (tytułową) niemoc twórczą zgłasza się sam szatan z synem, prosząc o... reklamę piekła w jednej z kolejnych książek. W zamian za to, diabeł obiecuje dać pisarzowi wenę i natchnienie. Oczywiście wycieczka do piekła gratis, by pisarz miał lepsze pojęcie o całej sprawie... Jak to się skończyło? Musicie przeczytać ;)
Ciekawostką jest fakt, że w opowiadaniu wykorzystano fragment "Raju Utraconego" Miltona w przekładzie Macieja Słomczyńskiego. Sam Maciej Słomczyński, znany z przekładu wszystkich dzieł Szekspira, pod pseudonimem Joe Alex swego czasu pisywał całkiem dobre kryminały. Tytuł jednego z nich to "Piekło jest we mnie". Ot, tak mi się skojarzyło.
Drugie opowiadanie napisane w duecie to "Armagedon Twenty/Twelve". Wyszło ok, a na szczególną uwagę zasługuje scena pościgu na autostradzie. Chyba żadne inne opowiadanie nie obfituje w taką ilość akcji i trochę jej czasem brakuje.
Swoją atmosferą zachwyciło mnie również "Hollewand" - grupa narciarzy odcięta od świata przez śnieżną zamieć kotłuje się w schronisku. Towarzyszy im barman-kozak i stary dziad opowiadający niesamowite historie. Dodatkowo, na zewnątrz, nie tylko zła pogoda stanowi zagrożenie. Cóż, klasyka. Nic nowego, a na prawdę świetnie się czyta.
TYLKO dwa opowiadania tak na dobrą sprawę mi się nie spodobały. Niestety oba wyszły spod pióra Jacka M. Rostockiego. "Griot" w ogóle mnie nie porwał, pomysł oparty na motywie krwawej masakry nie przedstawił sobą nic ciekawego. Wykonanie też nie ratuje tego twórczego potknięcia pana Jacka.
Natomiast "Pobite Gary" to chyba literacka adaptacja filmu "Paintball". Też nic porywającego i godnego uwagi, niestety. Dodatkowo tutaj, razi w oczy głupota bohaterów.
Podsumowując duet Robert Cichowlas & Jacek M. Rostocki dokonali rzeczy, jaką rzadko widzi się na polskiej scenie literackiej. Napisali świetną, zwartą i przemyślaną antologię grozy, która... straszy!


*
Trochę się nakręciłem na takie klimaty i chyba wrócę do pisania mojego nowego-starego opowiadania - "Kiedy rozum śpi..."
Sztuka w tym, by ujarzmić słowa.
Tutaj można poczytać trochę moich opowiadań.

4 komentarze:

kolec pisze...

pisz, pisz

Anonimowy pisze...

to nie antologia, ale zbiór opowiadań. antologia odnosi się do zbioru stworzonego przez wielu autorów (nie przez tandem)

Jan Sławiński pisze...

Antologia - pojedyncza publikacja albo seria wydawnicza wydana drukiem lub cykl audycji radiowych bądź kolekcja nagrań płytowych itp. - będąca wyborem dzieł lub ich fragmentów, jednego lub wielu autorów, dokonana według określonych zasad, opatrzona tytułem.

(za Wiki)

Zerr pisze...

Widzę, że recenzja już ma kawał czasu, a ja akurat zabrałem się za "Sępy".

Również jestem pozytywnie zaskoczony, gdyż nie spodziewałem się niczego szczególnego. Muszę przyznać, że bardzo długo wzbraniałem się przed sięgnięciem po tę pozycję...

Cóż, doczytam, to sprawdzę, czy faktycznie wszystko utrzymuje się na dobrym poziomie. :)